Długoterminowy test hybrydy – Toyota RAV4: Pakowność

Przyszedł czas na kolejny post z cyklu długoterminowego testu hybrydy, jaką jest Toyota RAV4 2.5 Hybrid (222KM) AWD-i e-CVT w wersji Executive, rocznik 2019. Minęło już pół roku od momentu, kiedy odebrałem auto, a to oznacza, że 1/8 okresu najmu długoterminowego mam już za sobą. W tym czasie przejechałem nieco ponad 9500 km, jednakże uwzględniając dystans, który zrobiłem Toyotą CHR otrzymaną na czas naprawy RAV4, łączna liczba wynosiłaby niespełna 11 500 km. Jak widać – chwilowo założenia względem rocznego limitu przekroczone o jakieś 15%. Ale tak się złożyło, że końcówka zeszłego roku i początek obecnego obfitowały w dość sporą liczbę różnych konferencji wyjazdowych.

Korzystając z okazji zachęcam do zapoznania się z recenzją wspomnianej Toyoty CHR, którą znajdziecie w poście TEST TOYOTY CH-R 1.8 HYBRID SELECTION 2019. Jeśli zaś kogoś interesuje kwestia kradzieży auta, kiedy jest ono w usłudze najmu długoterminowego, to zapraszam do wpisu WYNAJEM DŁUGOTERMINOWY, A KRADZIEŻ AUTA. Miałem niestety okazję osobiście przeżyć to doświadczenie, także opis z pierwszego źródła.

Dzisiejszy wpis będzie dotyczył pakowności RAV4 2.5 Hybrid z roku 2019. Po przejechanych 9500 km, zaliczeniu 4 konferencji jako organizator i jeszcze wielu kursach między drukarniami, producentami różnych reklam przestrzennych, a także wypraw na kilka dni z małym dzieckiem, można na ten temat bardzo sporo napisać. Zapraszam.

Dlaczego Toyota a nie VW Tiguan?

Zanim przejdę do tematu pakowności, wrócę jeszcze do kwestii bryły auta i porównania jej z VW Tiguan. Dlaczego z nim? Bo te dwa auta były najbardziej do siebie zbliżone i całkiem sporo znajomych czy też osób, które natrafiły na ten cykl artykułów, zadawało pytanie – czemu właśnie Toyota, a nie Volkswagen? Pełną odpowiedź udzieliłem w poście wprowadzającym DŁUGOTERMINOWY TEST HYBRYDY – TOYOTA RAV4: WPROWADZENIE, ale że nadarzyła się okazja na mieście do sfotografowania tych dwóch aut razem (i jeszcze w tych samych kolorach), to uzupełnię porównanie.

Jeśli chodzi o VW Tiguana, to z Toyota RAV4 można porównywać tylko i wyłącznie wersję Allspace. Podstawowa wersja ma malutki bagażnik, co ją na starcie dyskwalifikuje. Różnica między tymi autami była w kilku kluczowych aspektach: w prześwicie, pozycji kierowcy, spalaniu i sporo wyższej cenie. Na zdjęciach można zobaczyć jak prezentują się obydwa auta.

Przestrzeń ładunkowa, opis, plusy, minusy i pozytywne niespodzianki

Wracają do tematu, to wg. specyfikacji technicznej auta, bagażnik ma pojemność 580l, a po rozłożeniu siedzeń 1690l. Wysokość progu załadowczego to z kolei 985 mm. Tyle jeśli chodzi o dane z papierów. Jeśli zaś chodzi o kwestie praktyczne, to bagażnik jest naprawdę spory i pod tym względem się nie zawiodłem. Ma oczywiście swoje minusy, o których później, bo na razie skupię się na plusach. A tych jest sporo!

O pojemności już wspomniałem. Jest naprawdę ogromna. Właściwie to nieważne, czy się rzeczy układa, czy po prostu wrzuci luzem - wszystko się mieści. W tetris należy się bawić w momencie, kiedy faktycznie chce się wykorzystać przestrzeń do maksimum, a w takiej sytuacji stanąłem kilka razy. Za każdym razem wyszedłem zwycięsko.

Zmiana wysokości podłogi. Co prawda w wielu autach to już standard, ale jednak zawsze cieszy, kiedy można z niego skorzystać. Tutaj nie jest inaczej. Te kilka cm podłogi w dół powoduje, że bagażnik zyskuje dodatkową przestrzeń ładunkową i dodatkowo zabezpieczenie przed jeżdżeniem towaru po bagażniku (bagaże blokują się o krawędzie wcześniejszej podłogi). Co prawda takie opuszczenie powoduje, że podłoga nie jest już idealnie płaska, ale… po co ma być? Skoro zależy nam na miejscu, to wygląd nie ma zupełnie znaczenia.

Toyota RAV4 nie ma koła zapasowego, a zestaw naprawczy. Oznacza to, że miejsce pod podłogą wykorzystane jest na schowek dla takich rzeczy, jak gaśnica, apteczka, trójkąt ostrzegawczy itp. Pomimo, że schowek ten ma dostosowany „wypełniacz”, w którym to wspomniane rzeczy się znajdują, to jednak dysponuje takim miejscem, że udało mi się tam zmieścić rakiety do squasha, linę holowniczą, wszystkie szczotki i skrobaczki na wypadek zimy, pełną rolkę ręcznika papierowego, kilka niebieskich toreb ikea i jeszcze sporo innych rzeczy, które nigdy nie wiadomo kiedy będą potrzebne, a jednak fajnie jak są w samochodzie. I to wszystko pod opuszczonym już bagażnikiem, przez co nie zabiera ani cm miejsca z głównej przestrzeni ładunkowej.

Pozostając jeszcze przy plusach i pozytywnych niespodziankach, to w tej RAV4 mamy dwustronną matę podłogową. Po jednej stronie materiał, w którym wykończony jest cały bagażnik, aby było ładnie i elegancko, a po drugiej plastik, gdyby ktoś chciał przewozić zabłocone rzeczy. Wystarczy wysunąć podłogę, odwrócić i wsunąć z powrotem. Praktyczne, proste i łatwe do czyszczenia.

Ok. Na razie wszystko opisuję, a nic nie pokazuję. Zatem proszę. Dwie fotki – jedna z tym, co trzeba było zmieścić do auta, a druga z efektem finalnym. Na pierwszym zdjęciu być może nie widać tej ilości, więc przybliżę, co udało się zmieścić do wysokości rolety: dwie ścianki wystawiennicze o wymiarach 4x3m (stelaż + materiał), 120 magazynów Outsourcing&More (~110 stron), 120 broszur konferencyjnych (~24 strony), 120 raportów Focus On (~24 strony), 120 notatników konferencyjnych, tyle samo toreb, długopisów i identyfikatorów. Do tego jeszcze 10 książek, które jako Pro Progressio rozdajemy w akcjach Take a Book oraz…. 3 statywy na aparaty fotograficzne, 10 rollupów i dwa rozkładane stojaki na broszury. W skrócie – mnóstwo rzeczy, i wszystko w przestrzeni bagażowej, bez wpływu na komfort pasażerów, siedzących na tylnej kanapie.

Jak już wcześniej wspomniałem, powyższe zostało spakowane do wysokości rolety, aby można ją było normalnie zasunąć. Wszystko po to, aby przypadkiem towar nie przeszkadzał w komfortowej jeździe i przede wszystkim nie wpływał na bezpieczeństwo. Ale przecież to SUV z wysoką przestrzenią ładunkową. Co by było gdybym chciał dołożyć coś jeszcze, coś wysokogabarytowego lub zajmującego dziwnie przestrzeń? Otóż nic szczególnego. Jak trzeba, to można! I tutaj również dwie miłe niespodzianki – pierwsza to chowanie rolety. Na nią jest specjalne miejsce pod podłogą (tam gdzie schowałem te wszystkie rzeczy włącznie z rakietami do squasha). Wystarczy wyjąć roletę z uchwytów, wsadzić pod podłogę w specjalnym dla niej miejscu i przykryć. Nie przeszkadza i zwiększa przestrzeń ładunkową.

A co z widocznością? To ta druga niespodzianka. Kolejna tylna kamera na wysokości światła stop osadzonego w tylnej szybie. Kamera podłączona jest do lusterka i jak trzeba, można przełączyć klasyczne lusterko w tryb kamery i nie przejmować się niczym, co znajduje się wewnątrz auta. Trochę dziwne uczucie i trzeba się przyzwyczaić, ale w wielu przypadkach pomaga. Zresztą zobaczcie na zdjęciach, jak to wygląda w praktyce, kiedy trzeba przewieźć balony z helem na 1 urodziny córeczki ;).

Na koniec minusy. Bo są. No dobra – jest tylko jeden. Nie do końca odczuwalny przy tak wielkim bagażniku, ale zakładam, że dla niektórych istotny. O czym mowa? O tylnej kanapie po złożeniu. Nie równa się z podłogą bagażnika! W hondzie civic miałem idealnie na równo – można było wsadzić materac i spać. Tutaj tak nie jest. Tylne oparcie kładzie się na kanapę, która jest na wysokości podłogi bagażnika, a to znaczy, że przestrzeń ładunkowa, po takim złożeniu, ma różne poziomy. Część z kabiny jest wyżej o całą grubość tylnego oparcia. Jak już wspomniałem, nie miałem potrzeby korzystać z dodatkowej przestrzeni, bo wystarczy mi pojemność klasycznego bagażnika, jednakże gdyby ktoś chciał przewozić lustra czy innego typu szkła, albo się zdrzemnąć na równym podłożu, to raczej w tym aucie to nie wyjdzie… No cóż – nie można mieć wszystkiego, a baterię od układu elektrycznego też gdzieś trzeba zmieścić…

Tyle w kwestii pakowności Toyoty RAV4 2.5 Hybrid. Z mojego punktu widzenia, gdzie przestrzeń ładunkowa odgrywa ogromną rolę zarówno w wykorzystywaniu auta w biznesie, jak i prywatnie, w skali 10 stopniowej, RAV4 otrzymuje 9. Dziesięciu nie dam, bo ta płaska podłoga jednak czasem się przydaje.

Na koniec podsumowanie spalania

Wiele osób interesuje spalanie hybryd, więc zrobię aktualizację, jak to wygląda u mnie. Po przejechanych 9000 km miałem średnią 7.3 litra z całego dystansu. Co warto zaznaczyć (i robię to przy każdej okazji), hybrydy nie nadają się w trasy, gdzie prędkość rośnie powyżej 120 km/h. Po prostu w tych warunkach idea hybrydy się zatraca i to, co działało na jej korzyść, zaczyna działać na niekorzyść (baterię trzeba wozić ze sobą, a lekka nie jest). Te 9000 km zrobiłem w znacznym stopniu (jakieś 70%) właśnie w takiej trasie i ta średnia spalania uzyskana została dzięki pozostałemu użytkowaniu auta w mieście i prędkościach do 90 km/h. W trasie spalanie wynosi między 8 a 10 litrów w zależności jak się jedzie (poziom 8l wchodzi od 120 km/h, poziom 10l już przy 140 km/h).

Aby zobrazować różnicę, przy 9000 km zresetowałem licznik i zrobiłem 500 km tylko w warunkach miejskich i podmiejskich. Efekt: 6.1 litra wg komputera. Wg tego co wlałem do baku – niespełna 6 litrów, czyli jeszcze lepiej. Dla mnie na tak ciężkie i duże auto, jest to znakomity efekt. Szczególnie, że to silnik o pojemności 2.5 litra i mocy 222KM. Przy decyzji zakupowej założyłem spalanie na poziomie 8 litrów na 100 km. Jest o wiele lepiej, co przy 9000 km dało już oszczędność blisko 500 zł w stosunku do założeń, nie mówiąc już o różnicy z innymi benzyniakami, które brałem pod uwagę przy zakupie.

****

PS. Aby nie było nieporozumień - materiał nie jest sponsorowany. Dlaczego prowadzę ten cykl, opisałem w materiale wprowadzającym: DŁUGOTERMINOWY TEST HYBRYDY – TOYOTA RAV4: WPROWADZENIE. Na chwilę obecną dalej będę podtrzymywał jedną rzecz, bo nic się nie zmieniło w pewnej materii. Pomimo, że auto jest dobre i do polecenia (na razie - zobaczymy co będzie później), to obsługa sprzedażowa, posprzedażowa i serwisowa w niektórych salonach Toyoty woła o pomstę do nieba.