Outsourcing lekarstwem na gnijące dokumenty ZUS?

Outsourcing lekarstwem na gnijące dokumenty ZUS

Dzisiejszy tytuł wpisu intrygujący, bo i sama sytuacja „zabawna”. Być może część z Was już słyszała, że emerytura blisko trzech milionów Polaków może być niższa nawet o 1500 zł z powodu zgniłych dokumentów… Problem kuriozalny, ale w przypadku ZUSu mało co nas może już zdziwić.

Aby wprowadzić w temat odeślę do artykułu, który szerzej opisuje całą tę sytuację – ja zaś zadam pytanie powiązane z moimi zainteresowaniami. czyli: a gdyby tak skorzystać z outsourcingu?

Jak wiadomo, w obszarze outsourcingu działają firmy z różnych segmentów rynku, m.in. call/contact center, zarządzanie flotami samochodowymi czy też zarządzanie nieruchomościami. Są też przedsiębiorstwa, które świadczą usługi w zakresie szerokorozumianej archiwizacji danych – i w takich właśnie firmach należałoby szukać rozwiązań, aby w przyszłości podobna sytuacja się nie powtórzyła.

Nie bójmy się powiedzieć, że dotyczy to również sektora państwowego – a może przede wszystkim niego? Prywatne firmy charakteryzują się tym, że odpowiednio dbają o swój biznes, bo…. jest to ich biznes i ich pieniądze. W przypadku urzędów, no cóż… są to pieniądze podatników, które i tak zawsze będą, więc mało kto martwi się o wyniki finansowe, koszty, czy optymalizację prac – bo i po co?

A gdyby tak jednak spróbować to polepszyć, zoptymalizować? Gdyby tak usprawnić pracę urzędu i urzędników, przyczyniając się przy tym do większego bezpieczeństwa, efektywności, jakości oraz oszczędności? A gdybym tak powiedział, że jest to możliwe, a na dodatek w perspektywie długoterminowej opłacalne pod każdym względem?

No więc, gdybym tak zrobił, to oczywiście pojawi się masa głosów na NIE. NIE dla zasady, a potem NIE popierane standardowymi argumentami i tezami, tylko po to, by potwierdzić swoje racje, np.: Nie, bo ludzie (w sensie urzędnicy) stracą pracę, więc przyczyni się to do zwiększania bezrobocia. Nie, bo to niebezpieczne, jak dane obywateli będą w rękach prywatnych przedsiębiorstw. Nie, bo to drogo wyjdzie. Nie, bo to dodatkowy nakład pracy, a i tak urzędy są nią obłożone. No i wreszcie, najważniejsze: Nie, bo nie – jest dobrze, więc po co zmieniać.

Otóż NIE – nie jest dobrze, co widać na załączonym obrazku. Z takim myśleniem realnie tracimy - każdy z nas. W tym przypadku dotyczy to 3 milionów obywateli, którzy stracą znaczną część przychodów nie z ich winy. Gdyby tak skorzystać z usług zewnętrznych, wyspecjalizowanych w danej dziedzinie firm, urzędy mogłyby się skupić na swoich kluczowych obowiązkach i czynnościach, tj. obsługą petentów, która jest w kompetencji danego urzędu. Najprawdopodobniej robiliby to szybciej i dokładniej, co byłoby korzystne dla nas wszystkich.

Weźmy dla przykładu omawianą archiwizację danych. Zgadzam się, że początkowy proces będzie powiązany z dużymi kosztami – jak wszędzie; ale po to są przetargi, z których wyłania się najlepsze rozwiązanie i partnera (nie najtańsze, a najlepsze – optymalne do danych potrzeb). Jednakże w perspektywie długoterminowej, jeśli oczywiście cały proces zostanie przeprowadzony należycie, wyjdzie korzystniej. Po pierwsze zajmować się tym będzie wyspecjalizowana w danej dziedzinie firma, spełniająca wszelkie wymagane w danej kwestii normy bezpieczeństwa; po drugie odciąży to urzędników z pracy, która nie powinna być w ich kompetencjach; i wreszcie po trzecie: zaczną pojawiać się znaczne oszczęności m.in. na lokalizacji (archiwa), sprzęcie (serwery, oprogramowanie, systemy bazodanowe, umeblowanie), kadrach (obsługa kilku urzędów przez ten sam zespół pracowników zewnętrznych, ochrona obiektu), energii itd. Itp. Korzyści można wymieniać wiele, ale i tak całość sprowadza się do jednego: trzeba chociaż chcieć rozważyć alternatywne rozwiązania.

Mam taką cichą nadzieję, że w niedalekiej przyszłości nasz rząd zobaczy korzyści płynące ze współpracy z prywatnym biznesem i zacznie stosować rozwiązania, które na zachodzie wykorzystywane są od dawna.