Bajkowo workplejsowo

1 655

Organizacje w Polsce są dzisiaj niezwykle zróżnicowane. Chyba tak bardzo, jak nigdy dotąd. Odbywając liczne spotkania z Klientami na własnej skórze doświadczam ich najróżniejszych sposobów organizacji pracy, struktur firmowych i systemów. Zwykle już przy pierwszej interakcji, tak samo jak Guliwer, jestem w stanie wychwycić główne cechy charakterystyczne, czyli w tym przypadku "Korporacyjne DNA". I, podobnie jak Guliwer, nie jestem w stanie przewidzieć wszystkich możliwych konsekwencji, z różnic kulturowych wynikających. Ale to już inna bajka.

Dzisiaj skupię się na pierwszej obserwacji tego, co na wejściu, prezentując przegląd przez najważniejsze wzorce rozwiązań stref recepcyjnych.

Przegląd wizytówek

Recepcja Organizacji to zwykle jej wizytówka. Poniżej przedstawiam przykłady z moich podróży z kilku ostatnich tygodni, które oceniam przez pryzmat środowiskowej triady: Miejsca (M), Technologii (T), i Kultury (K), tworząc workplejsowy przegląd nadwiślańskich wizytówek:

  • Recepcja 1:

(M) reprezentacyjny hall na parterze budynku, głównej siedziby Organizacji, która zajmuje całą nieruchomość w cichej uliczce w centrum Warszawy. W wielkim hallu stoi wielka lada recepcyjna, zza której widać tylko dwa damskie koki. (K) identycznie ubrane Recepcjonistki o bardzo podobnej urodzie, po wylegitymowaniu i wpisaniu do księgi gości informują mnie, że "Pani Dyrektor działu HR zaraz przyjdzie, proszę pani". (T) Po czym jedna z nich podnosi przewodową słuchawkę telefonu stacjonarnego i wykręca krótki numer do rzeczonej Pani Dyrektor, korzystając z wewnętrznej centralki.

  • Recepcja 2

(M) Powtarzalne piętro w niskim biurowcu, części większego parku biurowego. Firma IT w mieście wojewódzkim. Dobrze naturalnie doświetlone niewielkie wnętrze, z zielonymi ścianami i ladą recepcyjną o zmiennej wysokości. (K) Za jej niską częścią siedzi radosna Junior Facilty Manager, ubraną troszkę swobodniej niż wypada w "casual Friday" i z tipsami tak długimi, że wymagają od niej specjalnej techniki pisania na klawiaturze. (T) po moim przedstawieniu się pani FM wyciąga firmową komórkę i wywołuje Prezesa (dużej Organizacji): " Andrzej, podjedziesz? Pani Ekspert już jest".

  • Recepcja 3

(M) Otwarta przestrzeń wspólna na jednym z powtarzalnych pięter charakterystycznego biurowca w centrum Warszawy. Cowork. (K) O połowę życia młodsza ode mnie Junior Cowork Manager, ubrana w firmowy tiszert, która siedzi za niskim blatem, zwraca się do mnie: " Powtórz jeszcze raz, do kogo idziesz?". Najpierw nerwowo odwracam się za siebie, sprawdzając czy na pewno mówi do mnie, a potem powtarzam. Dużymi literami. (T) "To OK" odpowiada mi menadżer coworku, i wskazuje "Zarejestruj się sama przez ten panel, a potem zrób sobie kawę, OK?". "OK", potwierdzam i podchodzę do dotykowego ekranu.

  • Recepcja 4

(M) Przez pozbawione wiatrołapu drzwi wpadam prosto do środka Showroomu, który zajmuje sporą część niewielkiego budynku biurowego zbudowanego na potrzeby tej Organizacji – firmy z sektora nowoczesnych technologii. Jestem na przedmieściach miasta wojewódzkiego w zachodniej Polsce. Nikogo nie ma. Nie ma lady recepcyjnej. (T) Tuż przy drzwiach stoi biały kubik z czarnym napisem "Recepcja". Na nim domofon na przyciski, na którym karteczki z opisami odbiorców są wydrukowane w różnych czcionkach i wyraźnie pochodzą z różnych epok. Wybieram przycisk przy opisie "Goście". Tym razem czuję się jak Alicja w krainie retro-designu. (K) Przejawów kultury organizacyjnej pozornie brak, bo w tym minimalistycznym wnętrzu nie ma żadnego człowieka. Ale to zmyłka. Wiem, że obserwują mnie oczy kamer i sensory, a raczkująca AI współkształtuje tutejszą korpo-kulturę.

A potem, we wszystkich biurowych krainach dzieje się podobnie. Siadam i czekam na umówione spotkanie.