Wellness: Mit 10,000 kroków

No tak. Ledwo przyzwyczailiśmy się do 10,000 kroków jako dziennej normy zdrowego chodzenia, a już okazuje się że i ten cel jest ruchomy, bo tak naprawdę dopiero przy około 15,000 kroków wykonywanych codziennie możemy mówić o odpowiednim poziomie ruchu. Skąd ta różnica? Dobrostanowa dyskusja na ten temat przewaliła się w minionym roku, obserwowałam ją wtedy z zainteresowaniem i nawet nie zauważyłam, że jakoś ominęła ona polskojęzyczną infosferę. Czas nadrobić zaległości!

15,000 kroków to wynik żwawego staruszka

Zacznę od 15,000 kroków. Otóż z badań nad długowiecznością jasno wynika, że styl życia w co najmniej równym stopniu do naszych genów przekłada się na liczbę naszych lat na tym łez padole. Sprawdzanie życia staruszków (osób po 80 roku życia) oraz super-staruszków (osób z trzycyfrowym przebiegiem lat) udowodniło, że pośród kluczowych czynników przyczyniających się do ich długowieczności znajduje się ruch. Przy czym to nie wyczynowi i amatorscy atleci dożywają w zdrowiu późnych lat – co może okazać się rozczarowujące dla niektórych. Wytężony wysiłek fizyczny, wykonywany stale i przez wiele lat, na poziomie statystycznym średnio dodaje mniej niż 3 lata do końcowego rachunku. Przetrenowywanie się i bicie rekordów trasy koniec końców niewiele daje.

Rzeczywistym czynnikiem ruchowym który jednoznacznie koreluje z długością życia jest wielkość stałego niewielkiego wysiłku fizycznego, który najłatwiej przedstawić w formie 15,000 kroków (choć wcale niekoniecznie o kroki tu chodzi, podobne benefity zdrowotne stwierdzano u osób wykonujących inne rodzaje ruchu). Taki wysiłek fizyczny odpowiada w praktyce 2,5 – 3 godzinom dziennie średnio-intensywnego wysiłku. Łatwo podliczyć czas: do wykonania 10,000 kroków potrzeba nam aż 100 minut dzienne, a wykonanie 15,000 kroków zajmuje 2,5 godziny. Taki wynik pod wieloma względami odpowiada poziomowi fizycznej aktywności naszych przodków sprzed rewolucji przemysłowej.

10,000 kroków to dobry target

Dlaczego więc od lat mówiliśmy o 10, a nie 15 tysiącach? Otóż okazuje się, że te 10,000 to legenda miejska stworzona przez pierwszych producentów krokomierzy, którą dzisiaj datujemy na lata ’60 minionego wieku. Japońskie pedometry, aby podbić rynek, zostały zaopatrzone w wyssane z palca „medyczne zalecenia”, a liczba 10,000 kroków świetnie nadawała się do spełniania roli marketingowego chwytu szczególnie, że pierwsze informacje zwrotne od japońskich gospodyń domowych używających krokomierzy pokazywał zastraszająco niskie wyniki poniżej 5,000 kroków dziennie. Do dzisiaj odpowiada to przeciętnej dziennej dawce ruchu mieszkańców USA (i wielu innych krajów, a średnia w naszej części świata to niecałe 6,000 kroków dziennie). W tym kontekście 10,000 kroków, mimo że są nisko zawieszoną poprzeczką, to i tak okazują się być zbyt wysokim wyzwaniem dla większości z nas!

Czy zaliczasz się do bardzo aktywnych?

Czy na pewno chodzicie (lub wykonujecie inną średnio-intensywną aktywność fizyczną) codziennie przez 2,5 godziny? Jeśli tak, to ze spokojem możecie uznać się za ludzi wysoce aktywnych, którzy mają największą szansę korzystania z przywilejów długowieczności. I jeszcze jedno, warto być ze sobą samym szczerym w tym względzie, bo nikogo innego tutaj nie oszukujemy. Niestety, jest to jeden z obszarów, w którym wielu z nas, szczególnie tych bardziej aktywnych, żyje w zaprzeczeniu (osoby mało aktywne zwykle są pozbawione złudzeń). Jako otrzeźwiające polecam wynurzenia w tej materii różnych trenerek fitness, które były negatywnie wstrząśnięte pomiarami swoich pedometrów.

Tymczasem łatwo to sprawdzić. Oprócz noszonych na ciele gadżetów dostępnych jest mnóstwo liczących kroki aplikacji, dziś więc do monitoringu ruchowego wystarczy nam telefon. I nie ma się co obrażać na technologię, że nie działa i nie dolicza lub zaniża nasze wyniki. Przyczyny małej liczby kroków polecam szukać w … wykonywanej małej liczbie kroków. Mówię o tym, bo zbyt wiele mam za sobą podobnych dyskusji. Ale cóż, ja już nie wierzę w zepsute krokomierze.