Wellness: zaczynijmy od nadgodzin

Opublikowany 15 stycznia pakiet 5 propozycji nowych ustaw to część kampanii wyborczej partii Razem. Jedną z nich jest postulat skrócenia tygodnia pracy z obecnych 40 do 35 godzin. Na taką wyrazistą deklarację szybko zareagowali zarówno przedstawiciele pracodawców jak i pracowników. Ci pierwsi odpowiedzieli negatywnie, używając standardowych argumentów neoliberalnych. Z kolei związkowcy zareagowali z entuzjazmem, komentując propozycję językiem socjalnym. Sęk w tym, że w mojej opinii żadna z tych grup nie bierze pod uwagę potrzeb milczącej większości, czyli nieuzwiązkowionych pracowników umysłowych.

Niepłatne nadgodziny: masowy (ale cichy) problem w korporacjach
Ile tak naprawdę parcujemy? Z najnowszych badań Eurostatu przeprowadzonych na gospodarstwach domowych wynika że pracy zawodowej poświęcamy średnio około 41,1, czyli więcej niż ustawowe 40. Przy czym jak zwykle -średnia dość słabo odzwierciedla sytuację pojedynczego pracownika. To przykre, ale większość pracowników moich Klientów może tylko pomarzyć o czterdziestogodzinnym tygodniu pracy. Lub płatnych nadgodzinach. Tam, gdzie ich interesu nie strzegą związki i organizacje zawodowe, a związków nie ma prawie nigdzie, kultura korporacyjna najczęściej nakłania do poświęceniania pracy dodatkowego, ponadnormatywnego czasu. Interesu pracodawcy chronią dobrze skonstruowane zapisy w umowach o pracę. I choć najczęściej ci pracujący na otwartych warunkach czasowych są lepiej wynagradzani, to nie mam pewności, czy są wynagradzani odpowiednio.
Cena, jaką płaci się za ustawiczne przepracowanie, jest wysoka. Nie raz w rozmowach 1na1 z menadżerami omawiałam przemęczenie (ich własne oraz członków ich zespołów) oraz strategie radzenia sobie z nim w danym biurze. Najdrastyczniejszy przypadek, z jakim miałam styczność, to sytuacja sprzedawców, którzy spali w samochodach służbowych w wielopoziomowym podziemnym garażu. To przykład zespołu frontmenów dużej firmy z sektora B2B, którzy mimo notorycznego przepracowania i wielu nadgodzin, w biurze nie mieli zapewnionych warunków do regeneracji.

Zanim ustawowo zredukujemy - wyegzekwujmy obecne prawo
Jestem przekonana, że lepsza egzekucja obecnego prawa oraz rzetelne rozliczanie i opłacanie nadgodzin pomogłoby realnie wielu zatrudnionym. Obecne myślenie o czasie pracy w kategoriach nieograniczonego zasobu prowadzi do niezliczonych korporacyjnych i biurokratycznych absurdów, a w efekcie strat w wydajności. Dlatego partii Razem, w ramach skądinąd niezwykle słusznej inicjatywy, proponuję również przeanalizować możliwości uszczelnienia obecnego systemu tak, by z typowych umów o pracę definitywnie znikły zapisy o nielimitowanym jej czasie, które powinny być wykorzystywane jedynie w wyjątkowych i uzasadnionych przypadkach.

Elastyczne biuro to nie złota klatka
Warto przy tej okazji rozprawić się z mitem popularnym wśród korporacyjnych cyników, że lepsze biuro stanowi narzędzie do zatrzymania pracowników po godzinach. To nie prawda. Wręcz przeciwnie. Elastyczne biuro połączone z Pracą Opartą na Aktywności ma nam pomóc w uzyskaniu jak najwyższej wydajności, co umożliwi wykonywanie zadań zawodowych w najkrótszym możliwym czasie. Przestrzenie współpracy umożliwiają szybki przepływ informacji i transer wiedzy, a miejsca wypoczynku stwarzają warunki do efektywnej regenaracji. Zgodnie z zasadami elastycznego modelu w biurach powinniśmy spędzać możliwie mało czasu, ale powinien to być czas możliwie najwyższej jakości. Oczywiście nadal są pracodawcy, którzy z siedzenia w pracy chcą uczynić swój wyróżnik rynkowy. Na szczęście Millenialsi już tego nie kupują. Dobrostan w biurze nie ma polegać na przesiadywaniu!


Czwartek, czwarteczek, czwartunio? Nie, dziękuję.
Partia Razem, planując ustawowe skrócenie tygodniowego czasu pracy, gubi się w koncepcjach dotyczących jego uelastycznienia. Pomysł ma wiele niedociągnięć. I co tu mówić, widać gołym okiem że w partii Razem mało kto 'robił w korpo'. W szczególności pomysł przymusowego wolnego piątku jest kuriozalny. Wydaje mi się, że stanowi on dość naiwną post-industrialną ekstrapolację wcześniejszych historycznie postulatów wolnych sobót. Nie tędy droga!
Wprowadzenie kolejnego w tygodniu obowiązkowego dnia wolnego może podważyć naszą konkurencyjność bardziej niż krótszy czas pracy. Szczególnie w sektorze usług outsourcingu, który obsługuje przecież nie tylko nasz rynek, ale również te zagraniczne. Na świecie pracuje się w różnych dniach tygodnia i aby efektywnie współpracować ze specjalistami z innych rynków powinniśmy dążyć do elastyczności czasu pracy, a nie wprowadzać kolejne jego sztuczne usztywnienie.

Jak uelastycznić godziny pracy?
Warto w tym zakresie porównać najlepsze praktyki z nowoczesnych, elastycznych organizacji. Coraz więcej z nich wprowadza rozróżnienie pomiędzy 'czasem podstawowym' (ang. core time) oraz 'czasem elastycznym' (ang. flexible time). O co chodzi? W czasie podstawowym dostępni lub obecni w biurze powinni być wszyscy pracownicy firmy. Ale w tym modelu czas podstawowy to jedynie od 4 do 6 godzin w ciągu dnia. Pozostały czas pracy, czyli od 2 do 4 godzin każdego dnia, pozostaje do samodzielnego określenia przez pracownika, po uzgodnieniu z menadżerem i innymi członkami zespołu. W tak zdefiniowanym elastycznym czasie pracy można najskuteczniej połączyć pracę zawodową z życiem osobistym. Przy czym elastyczne podejście umożliwia różne, zmienne warianty. Można na przykład w jednym tygodniu pracować nie pięć, a sześć dni, po 6 - 7 godzin dziennie. A następny tydzień sktócić np. do 4,5 dnia pracy, wydłużając dzienny wysiłek np.do 9 godzin.

Uczmy się na cudzych doświadczeniach

Tymczasem przedstawiciele partii Razem nawołując do skrócenia liczby godzin w tygodniu nie mają jeszcze przygotowanej wizji wspierającej taką zmianę. I raczej nie myślą w kategoriach zwiększonej elastyczności. W wypowiedziach ich politycznych liderów odnajduję odwołania do bardzo klasycznych i scentralizowanych modeli regulowania czasu pracy. Bliżej im do modelu przeniesionego z produkcji, symbolizowanego przez rejestrujące czas pracy zegary. Szkoda, bo w efekcie ta otwierająca ważną dyskusję inicjatywa może zostać łatwo skompromitowana, jeśli nie zostanie szybko podbudowana rzetelną wiedzą o rzeczywistych warunkach pracy i potrzebach Polaków. Polecam też pogłębione studia nad przypadkiem Francji, która 35 godzinny tydzień pracy wprowadziła już 20 lat temu i która oferuje dzisiaj różnorodne i pogłębione analizy skutków tej zmiany, ocenianej z bardzo różnych perspektyw.