Zieleń w biurze - gdy mniej znaczy więcej

W ostatnich tygodniach zalewa nas fala blogów i informacji o dobroczynnej funkcji paprotki na biurku, a nasz lokalny nieruchomościowy światek popadł w modę doniczkowych prezentów. Bezpośrednim bodźcem do powstania tego wpisu stało się moje spotkanie z Klientką, u której w gabinecie na stoliku kawowym stało już kilka "ogrodów w słoiku", co skierowało naszą rozmowę na dobrostanowe trendy związane z szeroko rozumianą zielenią, ale też i liczne związane z tym wypaczenia i nieporozumienia.

Biofilia, czyli miłość do natury, w przestrzeniach wnętrz komercyjnych może przybrać różne formy: może dotyczyć wykorzystania naturalnych materiałów i stworzenia warunków psychofizycznych możliwie najlepiej przypominających naturę, jak również imitacji przestrzeni i układów odzwierciedlających formy istniejące w przyrodzie. Projektowanie zieleni jest jednym z obszarów projektowania biofilicznego, i choć zdecydowanie nie jedynym to ten właśnie aspekt zdominował obecnie całą domenę, ku rozpaczy specjalistów środowiskowych. Zieleń w biurze możemy omawiać w dwóch, nie do końca rozłącznych, kontekstach dobrostanowych - jej wpływie na kreatywność i poziom stresu, jak również na jakość fizycznego środowiska pracy (przede wszystkim jakość wszystkich parametrów powietrza, ale też i hałasu). Dziś skupię się na tym fizycznym i środowiskowym aspekcie flory biurowej.

Choć sama ręki do roślin raczej nie mam, bo poza jednym jedynym storczykiem na domowym oknie zajmuję się jedynie i od niedawna (jako wolontariuszka) maleńkim osiedlowym ogródkiem, to bynajmniej nie jestem wrogiem zielni w biurze. Wręcz przeciwnie, z przyjemnością oglądam i podziwiam pielęgnowane przez moich Klientów “małpie gaje”. Ale o dobroczynnym wpływie zieleni na jakość fizycznego środowiska pracy można mówić dopiero od pewnej, i to znacznej, “biomasy krytycznej”, bo wbrew popularnej narracji jedna doniczka tutaj wiosny nie czyni. Specjaliści określają, że aby skutki biurowej zieleni były rzeczywiście odczuwalne potrzeba by conajmniej dwóch dużych roślin na każde 10 mkw. biura. Czyli naprawdę sporo.

Podstawowy problem zieleni w biurze jest związany z HVACem - czyli z budynkowym, najczęściej zintegrowanym systemem ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji pomieszczeń (HVAC od ang. Heating, Ventilation, Air Conditioning). To, co w mieszkaniu załatwi otwierane okno i przykręcony kaloryfer, nie będzie do uzyskania w pomieszczeniu, w którym każdy haust powietrza musi zostać przefiltrowany i ogrzany bądź schłodzony (gdy tak jak teraz zalewa nas fala upałów). Poniżej przedstawiam moje kluczowe obawy dotyczące wprowadzania doniczkowców do nowoczesnych wnętrz komercyjnych z kontrolowanym obiegiem powietrza.

  • Niedopasowana wilgotność: Optymalna dla ludzi wilgotność powietrza w pomieszczeniach mieści się w zakresie od 40 do 60% natomiast zarówno sprzętowi elektronicznemu jak i papierowi najlepiej służą warunki z dołu tego przedziału - czyli gdy wilgotność lokuje się w pomiędzy 40 a 50%. Jednak wiele spośród lubianych i trzymanych we wnętrzach roślin potrzebuje znacznie wyższego, bo sięgającego nawet 80% wody w powietrzu regularnego nawilżenia, a poziom 50% i mniej służy tylko największym doniczkowym twardzielom. Te w gruncie rzeczy rozłączne zakresy nawilżenia przekładają się na codzienne problemy, bo w wilgotnym wnętrzu, w którym kwiaty pięknie rosną, ludzie czują się na dłuższą metę źle a elektronika szwankuje. Z kolei we wnętrzu suchszym usychają rośliny, co jest notoryczną przypadłością wszystkich pieczołowicie tworzonych w naszym klimacie zielonych ścian.
  • Nieodpowiednia temperatura: Stosunkowo najmniej kontrowersyjne są wymagania temperaturowe, ale też nie można ich pominąć. Wiele roślin z naszej umiarkowanej strefy klimatycznej świetnie rozwija się w optymalnej, bo około 20°C temperaturze (komfort biurowy w Polskim klimacie jest najczęściej definiowany jako przedział od 19 do 23°C), ale sporo spośród hodowanych doniczkowych ulubieńców lubi, gdy jest cieplej. Warto pamiętać, że szczególnie zimą w celu oszczędzania energii wielu Zarządców budynków mocno przykręca klimę na noce i całe weekendy, co potrafi dramatycznie odbić się na kondycji biurowej zieleni. Natomiast podtrzymywanie na stałe podwyższonej temperatury generuje dodatkowe koszty utrzymania biura.
  • Dodatkowe mikroby i pyłki: Oczywiście większą część mikroorganizmów hulających po naszych Open Space'ach stanowią bakterie, wirusy i grzyby mieszkające na co dzień w klimatyzatorach. Optymalizacja kosztowa wentylacji powoduje, że to samo (lub jedynie częściowo wzbogacone z tlen) powietrze może kilkakrotnie trafiać do biurowego obiegu, powodując rozprzestrzenianie się nie tylko bakterii i wirusów, które sieją spustoszenie w okresach przejściowych, ale też alergogennych pyłków i mikrobów pochodzących z zielonych hodowli. Ku przestrodze alergikom.

Rośliny nie nadrobią braków w infrastrukturze

Okazuje się, że wysiłki związane z hodowlą doniczkowców mają stosunkowo słabe przełożenie na jakość fizycznego środowiska pracy. Badania prowadzone ponad 20 lat temu udowodniły, że znacznie więcej zależy od ilości zapewnianych przez instalacje budynkowe wymian powietrza. Niestety istnieje realne ryzyko, że kosztowo zorientowani Wynajmujący będą promować zielone aranżacje właśnie po to, by przerzucić odpowiedzialność za jakość klimatyzowanego i wentylowanego powietrza na Najemcę. Dlatego zamiast skierowywać cały wysiłek i energię na biurową florę, radzę moim Klientom w pierwszej kolejności dopilnować wpisania swoich oczekiwań co do wysokiej jakości parametrów HVACu do umowy najmu, aby móc je w przyszłości na Wynajmującym egzekwować. A dopiero potem zająć się planowaniem biurowej zieleni.

Zieleń w ilościach homeopatycznych

Powyższe argumenty pokazują, jak trudne jest wprowadzenie do klimatyzowanego wnętrza roślin i utrzymanie nowej, biurowej homeostazy. Dbanie o zorganizowaną zieleń w biurze to wyzwanie samo w sobie, do którego większe Organizacje zatrudniają specjalistyczne firmy ogrodnicze. Często budżety na utrzymanie zieleni w dużych Organizacjach są porównywalne do kosztu etatu, wcale nie na najniższym korporacyjnym stanowisku. Utrzymanie średniej wielkości, bo około 20 - 30 mkw. zielonej ściany w komercyjnym wnętrzu w Warszawie to koszt dochodzący do 40 - 50,000 zł rocznie. Dlatego moim zdaniem rośliny warto w biurze warto mieć, głównie ze względu na ich terapeutyczne działanie, tylko w ilościach homeopatycznych,. Samotna paprotka pomoże nas odstresować, choć nie poprawi znacząco jakości powietrza. Milusińskie doniczkowce nie tylko wspierają kreatywność, ale też mogą przynieść ulgę, gdy najdzie nas zawodowy stupor. To niepodważalny fakt, odkryty i sprawdzony przez amerykańskich naukowców ;-))