Doktorat za 1851,62 USD

Dzień jak co dzień, siedzę przed monitorem i przeglądam co tam w świecie słychać po wpisaniu frazy „outsourcing”. Temat, na który trafiłem, raczej z typowym outsourcingiem się nie kojarzy, ale mnie zaciekawił.

Od czasu do czasu pojawia się w Polsce temat kupowania prac licencjackich i magisterskich. No cóż, skoro ktoś się nie chce uczyć, jest leniem, oszukuje samego siebie, nie szanuje pieniędzy wydanych na naukę, ale jednak musi mieć dyplom ukończenia szkoły wyższej, to takie praktyki mają miejsce. Nikt nie bada na bieżąco skali tego zjawiska, choć jak przytoczył Newsweek w połowie 2014 roku, wyniki jednego z badań CBOS - na 200 tyś bronionych co roku prac co czwarta może już być kupiona. Od czasu do czasu wychodzą na jaw plagiaty, ale przypadki ponoszenia za te plagiaty odpowiedzialności są znikome.

Ale czy Polska jest odosobniona w tym problemie? Czy tylko u nas mamy nieuczciwych studentów? A może skala zjawiska sięga dalej i dotyczy także wyższych stopni naukowych? Czy np. można sobie kupić autorską pracę doktorską definiując jej zakres tematyczny, objętość i termin napisania za powiedzmy kwotę 1851,62 USD? Otóż można i ostatnio pochylił się nad tym tematem Gabe Joselow z Voice of America.

Wyobraźcie sobie, że w Nairobi (Kenia), pisanie prac dla amerykańskich czy kanadyjskich studentów, doktorantów, czy innych osób zajmujących się badaniami, analizami, etc. to chleb powszedni. Istnieją nawet strony internetowe takie jak http://eliteacademicessays.com/, gdzie można sobie wybrać typ opracowania, jego temat, objętość, termin wykonania, a nawet podać liczbę pozycji jakie powinny być ujęte w bibliografii. Na koniec kalkulator on-line podliczy nam koszt takiej „usługi”. No cóż, usługi dostępne w języku angielskim, więc nasi polscy „geniusze” raczej nie skorzystają, ale kto wie, może i u nas taki serwis powstanie!

Z punktu widzenia zleceniobiorcy – mocno kreatywne i pozwalające studentom z Afryki zarabiać całkiem niezłe pieniądze. Z punktu widzenia zleceniodawcy – hmmm, … no właśnie jak to określić – niemoralne, nieetyczne, etc. Jaka jest wartość takiej pracy? Z pewnością dla piszącego, to podstawa do kolejnego tytułu licencjata, magistra, doktora – O rany! W Kenii mamy w takim razie multimagistrów i multidoktorów!

Tak się zastanawiam, czy przy przesyłaniu gotowej pracy młodzi kenijscy „pisarze” przekazują prawa autorskie do napisanych prac? Czy być może zaraz na rynku pojawi się kilka, kilkanaście lub kilka tysięcy podobnych prac magisterskich/doktorskich i innych opracowań?

Polak też potrafi

Nie ma tego złego, u nas też jawnie można zlecić napisanie prac. „Zainspirowany” materiałem, który obejrzałem postanowiłem wpisać w Google „pisanie prac magisterskich” i dostałem kilkanaście adresów stron, gdzie można zamówić napisanie pracy dyplomowej, na części z nich wręcz z oficjalnym cennikiem. Ceny prac magisterskich w Polsce idą w tysiące złotych. Część z tych stron oferuje pisanie prac inżynierskich, ale także doktorskich. Na jednej ze stron znalazłem stwierdzenie „Zatrudniamy 14 specjalistów ze wszystkich dziedzin nauki, z czego aż czterech ma tytuł naukowy doktora”, po czym lista 35 przedmiotów, w których się specjalizują – dlaczego Ci ludzie nie są w naszym rządzie, skoro 14 osób jest specjalistami od niemal wszystkiego? Ciekawe, czy te cztery osoby z tytułem naukowym doktora same napisały swoje prace, czy może też je kupiły?

Tak na koniec – w Kenii biznes pisania prac na zlecenie „klientów” z Ameryki jest w fazie mocno rozwojowej, ciekawe jak u nas?

Wspomniany materiał Voice of America można znaleźć na http://www.voanews.com/content/western-students-outsource-work-kenyan-writers/2660804.html