Potencjał tkwi w miastach regionalnych

Pamiętam czasy kiedy głównym czynnikiem wpływającym na wybór lokalizacji dla centrów operacyjnych typu BPO i SSC, były koszty. Jak świat długi i szeroki od zawsze wygrywały tanie lokalizacje, gdzie masowo zlecane były procesy i idąc dalej tym śladem były też masowo realizowane.

W miarę upływu czasu koszty zaczęły ustępować miejsca innym czynnikom, takim jak np. dostępność wykwalifikowanej kadry, jakość świadczonych usług, ta sama lub podobna strefa geograficzna, bezpieczeństwo polityczne i gospodarcze i wiele innych. Całość uzupełniona została jeszcze o dostęp do kadr posługujących się językami obcymi. O ile te kilkadziesiąt lat temu, to głównie Stany Zjednoczone szukały partnerów biznesowych, z którymi realizowane były procesy w modelu outsourcingowym, o tyle teraz szala przechyla się w kierunku Europy i państw, gdzie język angielski nie jest głównym językiem zapewniającym komunikację werbalną i niewerbalną.

I tak patrząc na globalną mapę centrów usług widzimy obecnie, że o ile kierunki azjatyckie wciąż są największym skupiskiem firm BPO/SSC, to Europa, Ameryka Południowa i Afryka mają tendencję zwyżkową. Szczególnie region Europy Centralnej i Wschodniej, określany jako CEE, co roku wzmacnia swoją pozycję na światowej mapie destynacji near i offshoringwych.

A teraz mała ciekawostka – odkąd do gry zaczęły wchodzić miasta regionalne, mówimy tu o miastach poza tzw. Tier 1 (z perspektywy sektora BPO i SSC są to największe aglomeracje w poszczególnych Państwach, u nas w Polsce są to Kraków, Warszawa i Wrocław), okazuje się że to tam leży i potencjał i potęga dalszego rozwoju branży nowoczesnych usług dla biznesu. Dlaczego? Hmm, odpowiedzi mogą być różne. To zależy na co zwrócimy uwagę, jednakże jest kilka faktów, o których warto pamiętać, a są to:

Ośrodki akademickie – miasta regionalne (przynajmniej w Polsce), to mocne ośrodki akademickie, w których na prywatnych i publicznych uczelniach prowadzone są studia praktycznie na wszelkich kierunkach wymaganych przez branżę BSS.

Dostęp do języków obcych – wiele z miast regionalnych nie dość, że na uczelniach prowadzi kierunki lingwistyczne, to posiada jeszcze potencjał w gronie mniejszości narodowych, władających świetnie językami obcymi, choćby niemieckim, ukraińskim, czy rosyjskim.

Baza nieruchomości biurowych – miasta regionalne, a raczej lokalni deweloperzy (choć w wielu przypadkach dotyczy to także deweloperów międzynarodowych) już jakiś czas temu zorientowali się, że sektor BSS nie zmieści się w miastach z grupy Tier 1. A to oznaczało konieczność rozwoju infrastruktury biurowej, która skusi firmy BSS do rozglądania się za kolejnymi lokalizacjami. Patrząc choćby na Polskę, to niemal w każdym mieście regionalnym są już obecne budynki klasy A i B+, a te są w największym zainteresowaniu najemców z branży nowoczesnych usług dla biznesu.

Lojalność – w wielu miastach regionalnych, mieszkańcy są bardzo przywiązani do swoich miast i regionów, co oznacza ich geograficzną lojalność i mniejszą skłonność do zmiany miejsca zamieszkania. Jeśli tylko dostępna jest ciekawa praca na terenie rodzinnego miasta, to tam kierują swoje kroki zawodowe.

I na koniec poziom kosztów – nie da się ukryć, że miasta regionalne, to także różnice na poziomie kosztów. I to nie tylko wynagrodzeń (choć te też są zauważalne), ale na poziomie kosztów wynajmu powierzchni, kosztów życia, czy też korzystania z wielu usług firm zewnętrznych.

Biorąc wszystko powyższe pod uwagę, możemy stwierdzić, że miasta poza Tier 1, mają ogromny potencjał do konkurowania, z miastami z Tier 1, o ciekawe, duże i wymagające projekty typu BPO i SSC.

A które to miasta? W Polsce proponuję zacząć od Łodzi, Poznania, Trójmiasta, Katowic, Lublina, Opola, Bydgoszczy, Rzeszowa i Szczecina. Ale nie zapominałbym też o Częstochowie, Kielcach, a dla mniejszych projektów także np. o Radomiu i Białymstoku. To nie jest kompletna lista i wszystko zależy od tego, o jakim projekcie BPO/SSC mówimy. Większe inwestycje, wymagające specjalistycznych i multijęzycznych umiejętności raczej wybiorą większe miasta, zaś te skierowane z usługami np. do polskiego rynku, mogą swobodnie kierować swoje kroki do znacznie mniejszych (i jeszcze stosunkowo mało wyeksploatowanych aglomeracji).

Na koniec ciekawostka – Tholons jakiś czas temu wydawał swój raport o najlepszych globalnych lokalizacjach dla BPO. Część z miast, które się tam znajdowały budziła wątpliwość, ale zostawmy to, gdyż każdy ośrodek badawczy ma swoją własną metodologię. Ciekawe jest jednak to, że odkąd do gry zaczęły wchodzić miasta regionalne, Tholons zaprzestał publikowania swoich raportów. Może powody były inne, któż to wie? Niemniej jednak raporty tej firmy były dla wielu osób i organizacji konkretnym drogowskazem przy wyborze lokalizacji na centra operacyjne.

Dobrze jednak, że międzynarodowe organizacje takie jak np. PwC, KPMG, Deloitte, JLL, CBRE, Savills, Cushman&Wakefield, Colliers International i kilka innych, na bazie swoich lokalnych doświadczeń nadal analizują i wskazują potencjał miast regionalnych dla inwestorów z branży BPO/SSC. Każdy z krajów posiada też lokalne organizacje, które prowadzą analizę atrakcyjności potencjału inwestycyjnego dla BSS, w Polsce są to m.in. PAIH, Pro Progressio, Adaptive SAG czy 4Synchronicity.

Na dziś to tyle, choć o miastach regionalnych można znacznie więcej napisać.Do tematu jeszcze wrócimy. Czy wiecie, że Gdynia, Lublin i Poznań będą się prezentować w tym tygodniu w Londynie - https://www.poland.emerging-europe.com/?