Edukacja

„Pozytywnie o produktywności” – wywiad z Krzysztofem Pimpickim, założycielem firmy 4Results

1 439

Pro Progressio: Dzisiejszym wywiadem chcielibyśmy zapoczątkować cykl o nazwie „Pozytywnie o produktywności” poświęcony ciągłemu doskonaleniu w organizacjach. Czym jest „Pozytywna produktywność”, metodologia, która pozwala najlepszym centrom usług typu SSC/BPO osiągać znaczący wzrost produktywności poprzez ustrukturyzowaną metodę ciągłego doskonalenia?

Krzysztof Pimpicki, założyciel firmy 4ResultsKrzysztof Pimpicki, założyciel firmy 4Results, twórca Pozytywnej Produktywności: Nasza metoda powstała 5 lat temu, w odpowiedzi na potrzeby klientów z centrów usług. Okazało się, że nie ma jednego, skutecznego i spójnego podejścia, które pozwalałoby firmom usługowym na systematyczne zarządzanie wynikami i budowanie trwałej kultury ciągłego doskonalenia. Nacisk kładę na słowo – „trwałej”. Nie jest sztuką bowiem przeprowadzić kilka szkoleń, zrealizować osławione mapowanie procesu, a następnie twierdzić, że organizacja stała się „lean”, a pracownicy zmienili swoje nawyki. Problem pojawia się po kilku miesiącach, gdy okazuje się, że ze szkoleń nikt nic nie pamięta, a wdrażana zmiana, jak rozciągnięta gumka recepturka, wraca do stanu poprzedniego. Nam chodziło o co innego – zbudowanie takiego środowiska pracy, które będzie oddziaływać na motywacje wewnętrzną pracowników, zachęcając ich do ciągłego samodzielnego doskonalenia siebie i organizacji. Wydaje mi się, że udało nam się znaleźć sposób, aby tego dokonać.

PP: A skąd pomysł na taką nazwę?

KP: Doświadczenia w pracy z klientami pokazały, że wdrażane zmiany zawsze spotykają się z oporem pracowników. Za dużo presji i nastawienia na wprowadzanie nowych rzeczy „na siłę”. Tymczasem z naszego punktu widzenia, równie ważne jak podnoszenie produktywności rozumianej jako twarde, mierzalne wskaźniki, jest dbanie o „pozytywność” – czyli zaangażowanie, dobrą atmosferę, motywację do pracy, upodmiotowienie pracowników. Nasza metodologia łączy obie te sfery – stosujemy narzędzia, które sprawiają, że podwładni zaczynają się czuć w pracy lepiej. A zarazem są bardziej skuteczni.

W praktyce wygląda to tak, że korelujemy ze sobą „twarde” metody takie jak lean, Six Sigma, BPM, czy Performance Management z tymi miękkimi – rozwojem przywództwa, upodmiotowieniem pracowników, czy zarządzanie zmianą. Stąd zestawienie tych dwóch pojęć – Pozytywność i Produktywność.

PP: Gdzie tkwi sekret? Czemu akurat Pozytywna Produktywność odpowiada na potrzeby centrów usług?

KP: Po tych pięciu latach i kilkudziesięciu mniejszych i większych projektach jesteśmy pewni, że tajemnica trwałego sukcesu tkwi w dwóch czynnikach – transparentności i odpowiednio wdrażanych nawykach zespołowych. Ten pierwszy element, zapewniany przez stały i szczegółowy pomiar działań pracowników sprawia, że nie poruszamy się w sferze domysłów i „pobożnych życzeń”. Dokładnie wiemy zatem, na co poświęcany jest czas całego zespołu w konkretnym okresie, możemy też śledzić trendy zmiany wyników. To daje nam punkt wyjścia do analizy różnych marnotrawstw i pracy nad nawykami zespołowymi, które będą je eliminowały, a zarazem: zachęcały do ciągłego poprawiania wyników teamu. Następuje zmiana kulturowa – pracownicy sami rozglądają się, jak optymalizować otoczenie, gdzie można jeszcze zrobić coś lepiej.

Na koniec w centrum osiągamy taki efekt, że tą samą liczbą osób możemy wykonywać więcej zadań. Albo – w przypadku, gdy np. część pracowników z różnych przyczyn opuszcza organizację, albo przechodzi na długotrwałe urlopy np. macierzyńskie, okazuje się, że nie musimy przesadnie inwestować w rekrutację. Mamy bowiem pomysły i narzędzia do skutecznej realizacji tej samej ilości zadań mniejszym zespołem.

PP: Czy wdrożenie „Pozytywnej Produktywności” jest łatwym i szybkim procesem, czy też wręcz przeciwnie - wymaga wielu zmian w funkcjonowaniu organizacji?

KP: Wdrożenie jest proste, ale wymaga konsekwencji i systematyczności. Dlatego podzieliliśmy je na 4 etapy, które nazwaliśmy bramkami. Zapewniają one po kolei, w największym skrócie: wizualizację i rzetelny obraz codziennej pracy, zarządzanie produktywnością i eliminację marnotrawstw, zarządzanie ciągłym doskonaleniem, zarządzanie wykorzystaniem pełnego potencjału poprawy efektywności poprzez wdrożenie standaryzacji. No i oczywiście, aby zainicjować jakikolwiek działania, potrzebna jest chęć i zaangażowanie managementu – silne przywództwo, które poprowadzi sprawnie zespół przez pilotaż, a następnie zmiany w całej organizacji.

PP: Czy metodologia ta jest również stosowana po za granicami naszego kraju?

KP: Tak, obecnie jest wykorzystywana w 10 krajach, a za chwilkę – w kilkunastu kolejnych. To zasługa faktu, że nasi Klienci, tacy jak firma Schneider Electric, czy Rödl and Partner, po lokalnych pilotażach podjęli decyzję, iż nasze podejście może być ich globalnym standardem. I wdrożyli, lub właśnie wdrażają na całym świecie, we wszystkich centrach. Co ciekawe, okazało się, że nasza metoda jest „kulturoodporna” – sprawdza się zarówno w Polsce, Włoszech, jak i w Chinach, czy RPA. Bardzo nas to cieszy, bo pokazuje, że mechanizmy budowania zaangażowania i produktywności, które stworzyliśmy, są uniwersalne.

PP: Dziękuje za rozmowę. Naszych czytelników zachęcamy natomiast do śledzenia kolejnych edycji cyklu, które przybliżają metodologię Pozytywnej Produktywności.

KP: Zobacz też TUTAJ: nowy warsztat otwarty z metody Pozytywnej Produktywność pt. „Budowanie Trwałej Przewagi Konkurencyjnej Centrum Usług” już 24 maja 2017 r. w Warszawie.

„Pozytywnie o produktywności” – wywiad z Krzysztofem Pimpickim, założycielem firmy 4Results