Technologia

Nowe technologie w płatnościach

Biometria coraz mocniej wkracza do świata płatności. Ostatnio słyszeliśmy o polskim start-upie, który stworzył pierwszy na świecie system płatności oparty na biometrii tęczówki oka. To niesamowite, że będzie można płacić okiem. Jakie inne futurystyczne trendy w płatnościach przewidujecie?

Sebastian Ramatowski, Head Indirect Sales Poland, Member of the Worldline Scientific Community, SIX Payment Services (Europe) S.A.: Biometria w świecie płatności ma się dobrze już od kilku lat. To właśnie z użyciem biometrii działają rozwiązania typu Apple Pay czy Google Pay. W coraz szerszym zakresie na biometrii oparta jest nasza rodzima bankowość elektroniczna, która wchodzi bezpośrednio w rynek płatności za pomocą rozwiązania blik. Już za kilka miesięcy płatność blik w terminalu płatniczym będzie odbywała się bowiem w sposób podobny do Apple Pay czy Google Pay. Zbliżeniowość plus uwierzytelnienie klienta, czyli w większości przypadków – biometria.

Technologia nie może być sensem sama w sobie. Liczy się przede wszystkim rozwiązanie konkretnego problemu. Takie rozwiązanie problemu związanego z koniecznością posiadania przy sobie portfela w momencie zakupów w sklepie fizycznym zaproponowały właśnie Apple, Google, PayPal, dostawcy z dalekiego wschodu (np. Alipay, We Chat), a za chwilę w sposób wygodny również blik. Sam wybór technologii czy sposobu organizacji procesów ma tu znaczenie drugorzędne. Zaczynając od źródła środków (obciążenia w saldo karty, rachunku bieżącego (PSD2) czy może rachunku przedpłaconego (wallet)?), a kończąc na sposobie uwierzytelnienia klienta (kod jednorazowy, kod statyczny, tęczówką, siatkówka, a może odcisk stopy w ulubionym sklepie obuwniczym?).

O przyszłości zdecyduje z punktu widzenia klienta właśnie wygoda, ale z punktu widzenia modeli biznesowych - „własność klienta”. Wygrają modele, w których operator systemu będzie miał bezpośrednie relacje z klientem, będzie znał jego przyzwyczajenia zakupowe i będzie mógł je kształtować. U takiego operatora, który wymyka się z klasycznego modelu płatniczego (bank plus karta) pojawiają się zupełnie nowe źródła przychodów związane z analizą danych zakupowych ich klientów, czyli budżety marketingowe, na pozyskanie klienta, jego retencję etc. Pojawiają się zniżki, kupony, dodatkowe korzyści przy zakupie. I, co najistotniejsze, to wszystko już, teraz, nie za kilka dni, do czego przyzwyczaił nas dzisiejszy świat płatności „offline”.

Najlepszym przykładem na ten trend są wyżej wymienione firmy.

Ciekawym przykładem jest też blik. Do tej pory bankom wydawało się, że „posiadają” klienta. Wydawały mu kartę, klient tą kartą płacił w sklepie. Czy to jednak budowało lojalność klienta wobec banku? Czy klient płacąc zastanawiał się jakie logo jest na tej karcie? Nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Próby wpływania na jego decyzje zakupowe przez tworzenie rozwiązań będących dostępnymi, ale nie bezpośrednio w trakcie zakupu (książeczka z kuponami lub portal), nie były w żadnej mierze efektywne. Nie dlatego, że banki źle to robiły. Dotychczasowe rozwiązania po prostu na to nie pozwalały.

Banki to zauważyły i efektem tego jest właśnie blik w wydaniu zbliżeniowym akceptowany na terminalach płatniczych. W trakcie dokonywania zakupu klient będzie musiał posłużyć się aplikacją bankową, dzięki czemu banki będą w stanie realnie wpływać na zachowania klienta, w tym zakupy impulsywne, których podstawą jest informacja uzyskana w trybie online.

Jak Waszym zdaniem radzi sobie branża fintech w Polsce? Czy nadal jest w światowej czołówce?

Uważam, że mamy w Polsce ogromny potencjał ludzki w postaci świetnie wykształconych zasobów programistycznych, dodatkowo w miarę szeroko dostępnych.

To nad czym warto byłoby się zastanowić, to jak definiujemy „fintech w Polsce”?

Duże fintechy w branży płatniczej (agenci rozliczeniowi) należą już w zdecydowanej większości do międzynarodowych korporacji. W tym układzie raczej jesteśmy widoczni jako sprawne zasoby, ale wyłącznie w międzynarodowych strukturach wewnętrznych.

Z kolei fintechy w bankowości w Polsce nie rozwinęły się jakoś specjalnie. Do niedawna banki w ogóle niechętnie z nimi współpracowały, teraz ta szansa dopiero się otwiera dzięki różnego rodzaju akceleratorom bankowym, wykorzystaniu szans związanych z nowymi rozwiązaniami wprowadzonymi przez PSD2.

Oczywiście, w skali lokalnej nasze fintechy są bardzo sprawne, elastyczne i oferują bardzo innowacyjne rozwiązania, które w innych krajach zostaną zaadoptowane dopiero za kilka lat.

Oprócz nisz i relacji B2B rodzime fintechy nie osiągają jednak pod własnym brandem znaczących sukcesów w skali europejskiej czy globalnej.

Daleko nam w tym zakresie do Wielkiej Brytanii, Holandii, Stanów Zjednoczonych czy części krajów azjatyckich.

To jednak nie tyle problem samych fintechów tylko kwestii zaufania do Polski, jako kraju, z którego miałby pochodzić taki dostawca (szczególnie w relacji B2C), wielkości rynku wewnętrznego (dla niektórych fintechów jest wystarczający i nie widzą potrzeby ekspansji) oraz zróżnicowania uwarunkowań prawnych regulujących rynki, nawet na terenie wyłącznie UE.

Jak pandemia wpłynęła na usługi płatnicze i transakcyjne?

W tym zakresie epidemia nie wniosła nic nowego, lecz znacznie przyspieszyła zauważalne już od wielu lat trendy.

Przede wszystkim zmieniły się zachowania konsumenckie w zakresie wykorzystania kanałów dystrybucji. Ograniczony dostęp do klasycznych kanałów dystrybucji, czyli sklepów fizycznych, spowodował znaczny wzrost zainteresowania kanałami zdalnymi, czyli eCommerce, mCommerce, a nawet, nieodnoszącą nigdy sukcesów w Polsce, sprzedażą telefoniczną.

To, z kolei, wpłynęło i wpływać będzie na zmiany konkurencyjne. Podmioty, które do czasów pandemii nie uważały kanałów zdalnych za rozwojowe, jeżeli udało im się w ogóle przetrwać, będą próbowały nadgonić dystans stracony do podmiotów, które się zaadoptowały. Nie będzie to jednak proste, ponieważ w czasie 12 miesięcy pandemii, rynek zmienił się jak gdyby tych lat przedpandemicznych upłynęło kilka, o ile nie kilkanaście.

W zakresie procesu dokonywania płatności każdy z nas zauważył, że nasze skłonności uległy znacznym przeobrażeniom. Skokowo we wszystkich kanałach wzrósł udział płatności elektronicznych (karta płatnicza, przelewy, telefon), oczywiście kosztem gotówki i płatności przy odbiorze.

Epidemia przyniosła tu więc zmiany, których przez 20 lat nie były w stanie w tak efektywnym stopniu wnieść wszystkie kampanie banków i systemów płatniczych razem wzięte.

Pytanie na ile trwałe będą powyższe zmiany i czy utrwala się po pandemii?

Zapewne, duża część klientów wróci do sklepów fizycznych, ale część na pewno nie. Ci ostatni przekonali się już do zdalnej możliwości dokonywania zakupów rzeczy, które do tej pory musieli przymierzyć lub wypróbować. Sam jestem tego przykładem, choć nigdy nie zrezygnuję z dokonywania zakupów w sposób klasyczny, w sklepie.

Odnośnie sposobów dokonywania płatności, nie przypuszczam, że odbicie będzie aż tak znaczące jak w przypadku preferencji odnośnie kanałów dystrybucji. Część klientów do tej pory gotówkowych nie tylko spróbowała płatności elektronicznych, ale po roku się do tej wygody nawet przyzwyczaiła.

Nie oznacza to, natomiast, końca gotówki. Ta mieć się będzie u części konsumentów nadal dobrze, ponieważ pandemia zaledwie okresowo wpłynęła na zjawiska powodujące u nich preferencje gotówkowe.