Technologia

Sztuczna inteligencja - Czy można dopatrywać się zagrożenia z jej strony?

1 534

Coraz więcej zadań ludzkich przejmuje sztuczna inteligencja. Z jednej strony to dobrze – pomaga człowiekowi, który ma coraz mniej czasu. Jednak czy przez tworzenie coraz to nowych algorytmów ludzie nie zmierzają do autodestrukcji? Między innymi na to pytanie odpowiada Maciej Aniserowicz, jeden z najpopularniejszych blogerów programistycznych w Polsce.

Rozwój techniki a ludzka inteligencja

Rozwój technologii bardzo pomaga rozwojowi człowieka, zwiększeniu produktywności i efektywniejszemu wykorzystaniu naszego czasu. Ale płacimy za to dość wysoką cenę. Na negatywne skutki „ery komputerów” wcale nie musimy czekać aż do spełnienia się czarnego scenariusza znanego choćby z filmu Terminator – te konsekwencje są widoczne już dzisiaj. Współczesny człowiek, oderwany od urządzeń elektronicznych, jest jak dziecko we mgle. Uzależnieni od tabletów i telefonów, maila i nawigacji, Facebooka i kalendarza, nie jesteśmy w stanie bez nich funkcjonować. A co najgorsze: większość społeczeństwa nie ma najmniejszego pojęcia jak to wszystko działa. Nieświadomie oddajemy się pod władanie cyfrowej siły, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.

– Sztuczna inteligencja jest tematem bardzo popularnym w ostatnich latach, jednak nie musimy obawiać się „buntu maszyn”. To, co dziś określamy inteligentnymi rozwiązaniami, nijak ma się do prawdziwych procesów rozumowania i dedukcji – uspokaja Maciej Aniserowicz.

Wciąż niewiele wiemy o ludzkim mózgu. Ten najbardziej skomplikowany w znanym nam wszechświecie mechanizm, nadal jest wielką tajemnicą. Bez dokładnego zrozumienia zasad jego działania nikt nie jest w stanie zamodelować i zasymulować zachodzących w nim procesów w postaci oprogramowania. Informatyka jest nauką stosunkową młodą w porównaniu do chociażby matematyki czy architektury. Jesteśmy na początku drogi i nie da się przewidzieć, gdzie znajdziemy się za kilkadziesiąt lat. Póki co jednak – możemy spać spokojnie. Elon Musk, założyciel takich rewolucyjnych przedsięwzięć jak Tesla czy SpaceX, w jednym wywiadów stwierdził, że być może wszyscy żyjemy w symulacji. Nawet jeśli to tylko żart to... daje do myślenia.

Czy można dopatrywać się zagrożenia?

Od wielu lat słyszy się przewidywania czarnych scenariuszy, które mówią, że komputery zastąpią człowieka przy pracy, przez co wzrośnie bezrobocie. Trzeba uzmysłowić sobie jednak, że przecież zatrudniamy maszyny do pracy od dekad, jeśli nie wieków. Komputery są w stanie wykonać coraz bardziej skomplikowane czynności. Człowiek jest istotą na tyle inteligentną i zdolną do adaptacji, że nie grozi nam nuda. Zagrożone mogą być jednak takie zawody jak np. farmaceuta, którego może zastąpić maszyna wydająca leki. Kurierów i listonoszy mogą wyprzeć drony, a zawodowi kierowcy mogąc stracić pracę na rzecz samochodów, które będą same się poruszać. Również telemarketer jest zawodem z wysokim prawdopodobieństwem zautomatyzowania. W przyszłości, do rozmowy z zainteresowanym ofertą klientem, z powodzeniem będzie mógł być wykorzystany automat. Faktem jest, że wraz z rozwojem techniki pojawią się coraz nowe zawody i obowiązki do wykonania. Obserwujemy ten proces od dawna i nie ma powodu sądzić, że nagle się to zmieni. Najnudniejsze i najbardziej powtarzalne zadania zostawimy maszynom, sami zajmując się ambitniejszymi wizjami. Dodatkowo: ktoś te maszyny musi przecież nadzorować. A to zadanie właśnie dla ludzi.

Czy programiści swoją pracą zmierzają ku autodestrukcji?

Zawód programisty ewoluuje z dekady na dekadę.

– Tworzymy oprogramowanie, które pomaga nam... tworzyć oprogramowanie. W ten sposób zdejmujemy z siebie coraz więcej przykrych obowiązków, zostawiając je narzędziom. Automatyzacja pracy programisty jest procesem bardzo pozytywnym. Dzięki niej możemy skupić się na bardziej interesujących aspektach naszej profesji – tłumaczy Maciej Aniserowicz. Cały czas trwają próby napisania programu, który będzie „generował” kolejne. Jest to możliwe dla pewnych podstawowych zastosowań, jednak nie da się kompletnie wyeliminować czynnika ludzkiego. – Moim zdaniem programiści nigdy nie przestaną być potrzebni. Będą po prostu wykonywać trochę inne zadania niż dzisiaj. Ewolucja, szczególnie w tej branży, jest nieunikniona. I bardzo dobrze, bo dzięki temu z każdą dekadą stajemy przed nowymi, bardziej interesującymi wyzwaniami – podsumowuje Maciej Aniserowicz.

Jednak przyda się pomocny… algorytm!

Ciekawe algorytmy pomagają nam w codziennym życiu. Doskonałym przykładem mogą być „asystenci” tacy jak Siri czy Google Now. Te programy uczą się ludzkich nawyków i próbują odciążyć swoich właścicieli. Jeżeli przez kilka dni roboczych ktoś wyjeżdża rano z punktu A i dociera do punktu B, gdzie spędza kolejne godziny, to prawdopodobnie A jest domem, a B – pracą. Telefon nauczy się więc codziennej rutyny: poinformuje o potencjalnych korkach na trasie i ostrzeże, że trzeba wyjść nieco wcześniej. A jeżeli prognoza pogody zapowiada deszcz – przypomni o wzięciu parasola. Te czynności człowiek może wykonać sam, jednak maszyna zrobi je zdecydowanie szybciej. I rzadziej się przy tym pomyli. Ciężko jest jednak nazwać takich „pomocników” prawdziwą sztuczną inteligencją. Fascynującym tematem są natomiast tak zwane „sieci neuronowe”: specjalnie napisane oprogramowanie, które potrafi się... uczyć. Dzięki takiej grupie programów możliwe jest automatyczne rozpoznanie treści zdjęcia czy szacunkowe określenie wieku człowieka na podstawie jego twarzy.

Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia były sytuacje związane z różnymi urządzeniami i aplikacjami, które teraz są na porządku dziennym. Nowe technologie powstały po to, żeby ułatwiać życie współczesnemu człowiekowi. Jeśli będziemy żyli z nimi w zgodzie i nie damy „wejść sobie na głowę”, istnieje spora szansa, że na świecie będzie miejsce i dla maszyn i dla ludzi.

Maciej Aniserowicz