Wiadomości

Body leasing – co to jest, po co, komu i dlaczego?

9 469

Bardzo możliwe, że spotkałeś się z pojęciem body leasingu, ale nigdy w praktyce, bardziej z zasłyszenia. Widocznie nie było takiej potrzeby. To się jednak może zmienić w każdej chwili, ponieważ body leasing, czyli outsourcing specjalistów, staje się coraz bardziej popularny. Na czym dokładnie polega? Dla kogo? Dlaczego warto? O tym wszystkim w poniższym artykule. No to zaczynamy!

Body leasing – co to takiego?

Napomknąłem już o tym we wstępie, wyjaśniając, że mowa o outsourcingu specjalistów. Możemy jednak spotkać się też z innymi określeniami jak wypożyczenie pracowników czy ich udostępnienie na rzecz danej firmy w ujęciu czasowym, zgodnie z zawartym kontraktem. Dzięki takiemu układowi można na przykład pozyskać dosłownie z dnia na dzień cenne wsparcie, co ma szczególne znaczenie w przypadku tzw. projektów na wczoraj.

W zależności od potrzeb forma współpracy może trwać ledwie kilka dni bądź nawet kilka miesięcy. Co ważne, jak to bywa w odniesieniu do całej filozofii outsourcingowej – korzystając z body leasingu, oszczędzamy zarówno ekonomicznie, jak i organizacyjnie. Zyskujemy doświadczonego, sprawdzonego w wymaganej dziedzinie pracownika, którego nie musimy zatrudniać, co zwalnia nas z obowiązku przeprowadzenia całego żmudnego i kosztownego procesu rekrutacyjnego. A ten, jak to czasem bywa, wcale nie musi wyłonić idealnego, precyzyjnie dobranego do konkretnej pracy, kandydata. To rozwiązanie jest szczególnie popularne w branży IT, czyli tej, w której działa j-labs.

Dostępna jest też usługa jakby bardziej rozbudowana – team leasing, czyli jak nazwa wskazuje – zamiast jednej osoby, wynajmujemy cały zespół. Można go zbudować na potrzeby klienta bądź mieć gotowy, w którym są specjaliści z różnych obszarów. Idealnie, gdy ekipa jest zgrana i wielokrotnie ze sobą pracowała, lecz przez bardzo różne wymagania w niezliczonej ilości projektów ciężko zawsze delegować ten sam zespół do outsourcingu. Po prostu, w jednym przypadku potrzeba więcej programistów, w innych niezbędni są głównie testerzy, a jeszcze zdarza się przecież, że mamy do czynienia z zespołem cross-funkcjonalnym. Tak różnych scenariuszy jest od groma i nie warto mnożyć dostępnych wariantów, ważne, by zrozumieć, że wszystko zależy od uwarunkowań projektu.

Body leasing – dla kogo? Kiedy jest użyteczny? Czym się charakteryzuje?

  • Bogactwo synergii, czyli z korzyścią dla każdego

To, jakie body leasing przynosi korzyści, można zobrazować na wielu przykładach. Ma to szczególne znaczenie w przypadku software house’ów, czyli przedsiębiorstw zajmujących się głównie tworzeniem oprogramowania. Występujące w takich organizacjach fluktuacje (czyli zmienności) w ilości projektów można załagodzić przy pomocy body leasingu, przyjmując założenie, że część załogi (0-10%) zatrudniona jest na zasadzie outsourcingu. Pozwala to zachować elastyczność w zakresie ilości pracowników, jakich posiada taka firma. Działa to z korzyścią także dla pracowników, ponieważ pracując przez takiego pośrednika, mają dostęp do różnorodnych projektów i kultur organizacyjnych. W firmie body leasingowej każdy zatrudniony może sobie po prostu wybrać spośród dostępnych klientów czy projektów. Zapewnia to efekt synergii, współdziałania, że software house buforuje sobie ilość pracowników za pomocą dostawców, ci zaś mogą zapewnić swoim pracownikom stabilność.

Jako przykład przytoczę j-labs, które dostarcza specjalistów o różnych specjalizacjach oraz współpracuje z ogromną ilością klientów (na chwile obecną jest ich 40), co gwarantuje aktywne uczestniczenie w wielu ciekawych projektach. Czasem pojawiają się tu obawy, że znalezienie się w tych 10% załogi, która będzie stale lokowana w software house’ach, może skończy się brakiem zatrudnienia. Nie ma takiego ryzyka, jest wręcz przeciwnie – pośrednik (czyli w tym momencie pracodawca) gwarantuje stabilność zawodową właśnie dzięki temu, że jednocześnie współpracuje z kilkudziesięcioma klientami.

  • Gdy specjalista potrzebny jest “na już”

Body leasing zapewnia dostęp do specjalistów w innych technologiach. Przykładowo mamy firmę, w której brak jest fachowców z jakiejś dziedziny, bo planujemy rozwijać nowy projekt, co wiąże się z wkroczeniem na nieznane wcześniej obszary. W wielu przypadkach pozyskuje się nowego pracownika za sprawą rekrutacji, ale częściej rezygnuje się z tego pomysłu przez zbyt duże obciążenie – organizacyjne, finansowe i czasowe. Body leasing jest tu jak znalazł, także w sytuacji, gdy specjalizujemy się w jakiejś technologii, ale pozyskaliśmy klienta na inną. Jeśli chcemy z nim dalej współpracować, powinniśmy jak najszybciej postarać się, by wzbogacić swój zespół o wartościowego pracownika, który spełnia wymagania projektu.

  • Jak poszukiwać inwestora i nie zbankrutować?

MVP, czyli Minimum Viable Product (w wolnym tłumaczeniu: minimalnie satysfakcjonujący produkt) to początkowa wersja produktu, w którym występują wystarczające funkcje, żeby pierwsi klienci mieli dostęp do tego, jakie możliwości oferuje. Ten prototyp zyska uznanie inwestorów tylko pod warunkiem, gdy zobaczą, że działa. Stworzenie MVP pochłania środki czasowe i pieniężne. Mając stały zespół musimy go utrzymać, także po wykonaniu oprogramowania, a w czasie poszukiwania inwestora.

Czas mija, nie ma osoby gotowej wyłożyć na nasz projekt pieniędzy, co wpływa na pogorszenie sytuacji finansowej firmy. Morale są coraz gorsze, atmosfera siada. Zamiast więc skazywać się na taki scenariusz warto zastanowić się nad outsourcingiem specjalistów, czyli wynająć team, który wykona dla nas to zadanie. Gdy już skończy, wypożyczeni pracownicy wrócą do dostawcy, a my bez generowania dodatkowych kosztów na spokojnie zajmujemy się poszukiwaniem inwestora.

  • Budżet na projekt, nie na etat

W wielu sytuacjach dostępny budżet nie jest przeznaczony na etaty, lecz na konkretny projekt. Nie ma sensu wnikać, dlaczego tak jest, gdyż na ten obraz składa się wiele czynników. Są plany, by stworzyć nowy system, ale nie przez etaty ani za pośrednictwem typowego outsourcingu, gdyż realizacja projektu jest poza firmą. Rozwiązaniem jest body leasing, czyli pozyskanie specjalisty bądź specjalistów, którzy pomogą nam w działaniu i przez ten czas będą w strukturze firmy, ale jako wypożyczeni, a nie tradycyjnie etatowo zatrudnieni. Jedną z odmian takiej sytuacji jest tzw. hiring freeze, czyli zakaz (np. w skali oddziału) zatrudniania z jakiejś przyczyny. Wtedy body leasing to nierzadko także jedyna możliwość dla pracownika, by móc brać udział w ciekawych projektach, oferując swoje zdolności i doświadczenie.

  • Try and hire – na czym polega?

Try and hire (inna nazwa to try and buy) to bardzo ciekawy mechanizm zarówno dla klienta, jak i pracownika. Tłumacząc na polski – przetestuj, zanim zatrudnisz. Podczas rekrutacji nie mamy szans, aby kogoś doskonale poznać, zobaczyć, jak dana osoba sprawdza się w praktyce. Nawet jak wybraliśmy kogoś, kto naprawdę dobrze rokuje, to nie można wykluczyć, że jak przyjdzie, co do czego – do pracy nad projektem – nastąpi rozczarowanie. Nikt nam nie zwróci już wtedy pieniędzy za przeprowadzony proces rekrutacyjny, nie mówiąc już o zmarnowanym czasie na wdrożenie nowego pracownika.

Try and hire to brak takich problemów, gdyż układ między pracownikiem a pracodawcą jest elastyczny i jak coś pójdzie nie tak, łatwo zakończyć współpracę. Polega to na tym, że klient wypożycza od dostawcy pracownika (lub zespół) i po pewnym czasie może go zatrudnić nawet na etacie bądź oddać, jeśli stwierdzi, że nie chce kontynuować współpracy. Ktoś może słusznie tu zapytać, czy przez to wzajemne “próbowanie się” nie zostaje zaburzona stabilność zatrudnienia? Zdecydowanie nie. Stabilność zatrudnienia jest zagwarantowana przez pośrednika. Jeżeli natomiast występują jakieś luki (tak zwane przestoje) między projektami, to tak jak w j-labs, płacone jest 100% wynagrodzenia. Firma więc bierze pełną odpowiedzialność za swoich pracowników.

  • Brak dodatkowych kosztów

W body leasingu klient płaci za faktycznie przepracowany czas udostępnionego przez dostawcę pracownika. Firma użyczająca taką osobę ponosi wszelkie ciężary z tym związane – nie tylko z pensją, ale również innymi kwestiami, np. rozwoju pracownika. Stan ten można określić jako payroll plus, ponieważ firma body leasingowa zdejmuje z klienta najważniejsze obowiązki, co ma szczególne znaczenie, gdy rozwija on firmę od zera czy tworzy nowy oddział. Poza tym body leasing może być też jakby inną formą usługi rekrutacyjnej, która świadczy usługi znajdowania oraz zatrudniania pracownika. Korzyści są ogromne, bo po stronie dostawcy nie tylko jest wspomniany wcześniej payroll plus, ale też gwarancja trwająca przez cały czas, czyli możliwość oddania pracownika w dowolnym momencie. Nie ma takiego czegoś jak gwarancja na 3 lub 6 miesięcy jak w agencji rekrutacyjnej.

Co równie ważne, nie ma tu żadnych początkowych opłat rekrutacyjnych, co znacząco poprawia cash flow klienta. Łatwo to zobrazować przykładem – uruchamiamy startup i zatrudniamy 5 osób. W przypadku usługi agencji rekrutacyjnej musielibyśmy zapłacić za te wszystkie rekrutacje, co wiązałoby się z naprawdę sporymi kosztami. Istotne jest również to, że klient płaci za faktycznie wykonaną pracę. Nie mamy więc żadnych zobowiązań w przypadku, gdy udostępniony pracownik choruje, jest na urlopie bądź nieobecny z innego powodu. Klient płaci tylko za wykonaną prace, to wszystko. Nie obchodzą nas żadne ZUS-y i podatki.

Body leasing – co zyskuje pracownik?

Na pewno spotkamy się z różnymi opiniami na temat body leasingu, także tymi negatywnymi, że pracownik – mówiąc kolokwialnie – jest przerzucany z miejsca na miejsce. Z jego punktu widzenia wygląda to zgoła odmiennie, gdyż dzięki współpracy z różnymi firmami i przy wielu projektach ma szansę na rozwój, zdobycie cennego doświadczenia, co zaprocentuje na przyszłość. Ważne jest to, że próbuje swoich sił w wielu kulturach organizacyjnych, więc zyskuje szerszą perspektywę, ma lepszy ogląd sytuacji, bogatsze CV.

  • W j-labs występuje bogactwo kultur organizacyjnych i różnorodnych projektów za sprawą współpracy ze startupami, software house’ami i korporacjami.
  • W j-labs otrzymujemy wsparcie podczas procesu rekrutacyjnego, gdyż kandydat zyskuje zdecydowanie więcej cennych informacji, niż gdyby samodzielnie aplikował. W j-labs rekruter reprezentuje interesy kandydata, dbając o to, by docierał do niego wartościowy feedback.
  • Równie ważne jest wsparcie technologiczne. Nikt nie jest alfą i omegą, a mając wartościową informację zwrotną kandydat wie w jakim obszarze uzupełnić wiedzę, czy to przed rozmową u klienta czy przed samym rozpoczęciem pracy.
  • j-labs zawsze daje wybór pomiędzy projektami i firmami. Zawsze jest konkret i jasna, w pełni czytelna informacja o miejscu, do którego wybiera się kandydat. I tak za każdym razem, czyli po skończeniu pracy w jednej z organizacji pojawia się inna opcja współpracy. Spotkanie z nowym klientem nie jest typowym procesem rekrutacyjnym. Kandydat oczywiście powinien się temu klientowi pokazać z jak najlepszej strony, ale jednocześnie j-labs zapewnia duże wsparcie, między innymi podpowiadając, na co w konkretnej sytuacji zwrócić uwagę.
  • j-labs zawsze gwarantuje stabilność zatrudnienia, nawet jak projekt się skończy, to odpowiedzialność dostawcy jest taka, by płacić zgodnie z umową.
  • j-labs stawia na rozwój zawodowy swoich pracowników. Istnieje budżet szkoleniowy, z którego można korzystać wedle uznania, rozwijając się na przykład poprzez szkolenia. Nikt nie ingeruje w wybory pracownika. Jeśli przykładowo jest programistą Javy, ale zamierza podszkolić się z iOS’a, nie ma żadnego problemu.

Obiekcje, niedomówienia, stereotypy – jakie są najczęstsze?

Jak w każdej dziedzinie, także i w przypadku body leasingu występują różne obiekcje, niedomówienia, ale też krzywdzące opinie, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jest ich dość sporo, postaram się przedstawić najważniejsze z nich.

  • Pokutuje przekonanie, że kandydatom nie opłaca się pracować z pośrednikiem, bo skoro firma ma określony budżet na specjalistę (np. programistę), to korzystając z body leasingu, zapłaci mniej. Nie ma w tym ani krzty prawdy, ponieważ budżety na usługę (a body leasing jest w końcu usługą) są zazwyczaj większe, gdyż nie mówimy tylko o koszcie samej pensji. Zresztą, jaki programista, znając stawki i sytuację na rynku zgodziłby się pracować za mniejsze pieniądze?
  • Niektóre firmy twierdzą, że budując swój zespół, nie powinny korzystać z body leasingu. Oczywiście, każdy ma prawo sam decydować o tym, jak ma rozwijać się jego organizacja, lecz warto pamiętać, że z perspektywy pracownika nie ma wielkiego znaczenia, czy jest on zatrudniony na etacie, pracuje na zasadzie B2B, umowy o dzieło, czy przyszedł z j-labs. Jest projekt, cele, i to jest najważniejsze.
  • Warto wspomnieć też o innych kwestiach, zwłaszcza związanych z prawami autorskimi i podobnymi elementami. W sprawie wszelkich spraw formalnych można się porozumieć, rozwiewając wątpliwości dotyczące na przykład zbyt dużej ilości osób na body leasingu, co może zagrozić stabilności rozwoju produktu. To samo powiemy o niecnych praktykach jak przejęcie know-how. To wszystko można sobie zabezpieczyć.

Podsumowując, warto pamiętać, że w każdej branży są różne firmy – lepsze i gorsze, ci przykładający się do swojej pracy, jak i podmioty pozostające w fazie obietnic, nie dając nic w zamian. Jeśli zamierzamy współpracować w ramach body leasingu, zawsze oceniajmy, co zapewnia dostawca i za co – jako klienci – tak naprawdę płacimy. W rzeczywistości bowiem body leasing sprawdza się znakomicie, co potwierdzi wiele firm, ale żeby zyskać największe korzyści, wybierajmy świadomie, stawiając na sprawdzoną rynkową markę.

Źródło: Piotr Bucki – Biznes w IT.