Jak wybierać żonę? Część I
No i stało się! Jestem już w średnim wieku i jako że czas już najwyższy, właśnie podjąłem NIEODWOŁALNĄ decyzję, że poszukam sobie żony/męża… o pardon! … wybiorę sobie outsourcera. Temat już nawet wstępnie przemyślałem. Zdaje mi się, że nawet wiem po co to robię. Po prostu, dość samotnego życia. We dwójkę będzie raźniej, zwłaszcza, że czasy teraz niepewne. Będziemy współdzielili koszty, każde z nas skoncentruje się na swoim „core business”, a zadania operacyjne, nie wnoszące wartości dodanej, oddamy drugiej stronie. Zatem do dzieła!
Najpierw przygotuję listę moich strategicznych celów projektu. Jeśli mam już dzieci lub mieszka ze mną mama, to lista ta powinna zostać uzgodniona również z moimi partnerami w biznesie. Przecież małżeństwa (tzn. outsourcingu) nie robi się dla zaspokojenia potrzeb technicznych, lecz projekt taki powinien uwzględniać żywotne, biznesowe potrzeby wszystkich udziałowców. Kiedy już wewnętrznie uzgodnimy, co poprzez realizację tego projektu chcemy osiągnąć, spróbujemy ustalić rozsądnie dobraną listę wskaźników oraz dla każdego z nich przypiszemy odpowiednie, aktualne wartości. Dzięki temu uzyskamy wiarygodne narzędzie do pomiaru sukcesu, jakim z całą pewnością będzie nasz projekt.
W kolejnym kroku przyjrzymy się potencjalnym oferentom, których mamy szansę „upolować” na rynku matrymonialnym. A tych, jak wiadomo, występują dwa główne rodzaje:
- człowiek orkiestra, co to i gwoździa wbije, i coś smacznego upichci (nudziarze by powiedzieli, że i SAP-em zarządzi, i PC-ta naprawi);
- człowiek wyspecjalizowany, co nie wie, jak pralkę włączyć, ale sushi Ci takie przygotuje, że palce lizać (ERP-a to on może i widział, ale na reklamie, za to green data center ma takie, że i Pentagon przyjeżdża je oglądać).
Sprawy wstępnego wyboru nie ułatwia fakt, że jak uczy praktyka małżeńska (znaczy się… outsourcingowa), nawet jak wybierzesz na początku partnera wyspecjalizowanego, to w wielu przypadkach, z czasem jednak będziesz go chciał/-a zmusić, by się więcej nauczył i np. tę nieszczęsną pralkę był w stanie włączyć. Jeśli więc wstępnego wyboru dobrze nie przemyślisz i nie ustalisz strategicznych priorytetów dla swego nowo planowanego związku, to już na samym początku pakujesz się w kłopoty.
W procesie wstępnego selekcjonowania kandydatów, których będziesz chciał/-a zaprosić do przetargu, dobrze jest:
- ocenić aktualne możliwości kandydata do wsparcia Ciebie w planowanym związku (znaczy…projekcie outsourcingu);
- oszacować Twój poziom komfortu, w przypadku wejścia w kontrakt z danym kandydatem.
Aby właściwie zaadresować powyższe kwestie, warto zrobić mapowanie uzgodnionych w pierwszym kroku celów strategicznych projektu na potencjał i doświadczenia rozpatrywanego kandydata. Z naszej wstępnej oceny tegoż powinniśmy uzyskać odpowiedzi na następujące pytania:
- Czy outsourcer poradzi sobie ze stale zmieniającym się i niezwykle konkurencyjnym otoczeniem biznesowym?
- Jak mocno oferentowi zależy na tym kontrakcie i jak podchodzi do współpracy z nami?
- Czy outsourcer ma wystarczający potencjał ludzki, technologiczny i organizacyjny, żeby zmierzyć się z projektem, jaki mu proponujemy?
Trudne i skomplikowane? Bo takie w istocie jest. A w procesie wyboru nie doszliśmy jeszcze nawet
do połowy. Wkrótce zapraszam na kolejny odcinek.
Autor: Piotr Rutkowski
Partner Zarządzający SourceOne Advisory
Specjalizacja: doradztwo, analizy, usługi konsultingowe, outsourcing, sourcing, negocjacje, kontraktowanie usług.