Wiadomości

Jakie początki ma firma szkoleniowa Inspire? Opowiada Mirella Piwiszkis-Sawoniaka, Dyrektor Generalna

1 617

Agata Stolarz, Pro Progressio: Szkolenia, coaching, doradztwo HR i wiele innych usług, z których składa się INSPIRE. Skąd pomysł na taki biznes i jakie były jego początki?

Mirella Piwiszkis-Sawoniaka, Inspire: Hmm. Nie nazwałabym tego pomysłem na biznes. Pomysł na biznes to sposób na zarabianie pieniędzy, a Inspire jest odpowiedzią na moją życiową misję, jaką jest rozwój osobisty ludzi oraz czynienie, aby w tym procesie wzrastania, ludzie stawali się szczęśliwsi i bardziej spełnieni. Inspire cudownie pokazuje realizację zasady promowanej przez Simona Sineka: Zacznij od dlaczego! Jeśli biznes zaczynamy nie od misji, a od tego: co będziemy robić, to misją będzie pieniądz, gdy zaczniemy od misji, efektem będzie prężnie rozwijający się biznes z sensem. Zresztą zdaje się, że taką samą drogę wybrało Pro Progressio.

A jakie były początki? Nie najłatwiejsze. Pierwszym kierunkiem studiów, jaki ukończyłam, było prawo na Uniwersytecie Warszawskim i ten zawod był moim pierwszym, w którym pracowałam. Jednak zawsze marzyłam o psychologii, dopięłam swego, spełniłam marzenie i również ją skończyłam. Pragnęłam po jej ukończeniu zostać trenerem, pracować z grupami. Byłam wówczas samotną matką i nie mogłam tak po prostu rzucić menadżerskiego stanowiska w korporacji i próbować sił jako trener. Postanowiłam więc robić jedną rzecz raz w miesiącu, która przybliży mnie do bycia trenerem….kiedyś. I tak po 2 latach od pierwszego kroku, w 2006 roku odeszłam z korporacji. Przez 1,5 roku właściwie zrobiłam tylko 5 szkoleń – można więc powiedzieć, że byłam bezrobotna, ale z czasem, dając z siebie wszystko, zbudowałam taką markę osobistą, że mogłam pomyśleć o założeniu swojej firmy.

AS: Na rynku mamy szeroki wachlarz usług związanych ze szkoleniami bądź coachingiem. Czy nie bała się Pani, że Inspire "zginie w tłumie" obecnego rynku?

MPS: Ojej!!! W 2013 roku, gdy zakładałam Inspire, to był prawdziwy czerwony ocean z krwiożerczymi rekinami, z dużą tendencją do dumpingowania cen. Rynek do tego był kompletnie zepsuty przez szkolenia unijne o bardzo niskiej wówczas jakości. Wszyscy pukali się w głowę, uznając, że to wielkie ryzyko. A ja wierzyłam, że jakość, na którą postawiłam, musi się obronić. Początki były trudne, mieliśmy liczne kryzysy. Dziś, mogę powiedzieć: Cóż! Learning time. Ten czas był potrzebny, by teraz liczyć się na rynku.

AS: Czym Inspire wyróżnia się na tle innych firm szkoleniowych i do kogo skierowana jest oferta Pani firmy?

MPS: Mogę powiedzieć o minimum 3 czynnikach nas wyróżniających.

  1. Inspire jest założone przez praktyków biznesu. Nasi eksperci to prezesi międzynarodowych firm, dyrektorzy sprzedaży, marketingu czy aktywni sprzedawcy. Warsztaty z zarządzania projektami prowadzi aktywny w biznesie PM manager. Nie dedykujemy do szkolenia menadżerskiego kogoś, kto nigdy nie zarządzał ludźmi a do sprzedaży kogoś, kto na studiach z psychologii jedynie przeczytał Cialdiniego. Jesteśmy blisko biznesu, rozumiemy biznes.
  2. Naprawdę słuchamy naszych klientów i dostarczamy rozwiązań, które wedle naszej najlepszej wiedzy rozwiążą problemy. Klient dostaje od nas to, czego potrzebuje, a nie zawsze to, czego chce. Kiedy zgłasza się do nas klient z prośbą o warsztat ze współpracy dla dwóch niedogadujących się ze sobą działów, my mówimy NIE. Warsztat nic nie zmieni, ludzie mają kompetencje, by współpracować, nie mają motywacji, by to robić. A więc postanawiamy oddziaływać na postawy. Opracowujemy dla klienta 6-miesięczny projekt rotacyjny, z wyselekcjonowanymi buddymi, z dostarczeniem narzędzi dla uczestników, jak projektować dni rotacyjne i warsztatami kick-offowymi i podsumowującymi. Efekt tego dziłania? Znaczna poprawa relacji we współpracujących zespołach, modyfikacja procesów biznesowych w firmie (np. zmiana podejścia do sprzedaży) - efekt uboczny zwiększający efektywność firmy i… wszystkie inne działy też chcą rotować. Dostarczamy więc realnych efektów biznesowych.
  3. Innowacyjne podejście do działań rozwojowych. W czasach, które mamy obecnie zmiany są nieuniknione, szkolenia, które były na rynku 10 czy 5 lat temu to coś zupełnie innego od tego, w jakim kierunku zmierza teraz rozwój. Innowacyjne podejście to nie tylko wykorzystywanie modeli 3D to również innowacyjne symulacje, które wykorzystujemy do działań szkoleniowych. Liczy się nie tylko sam proces, ale efekt. Blended-lerning, webcasty, łączenie szkolenia z efektywnymi działaniami poszkoleniowymi to jest właśnie przepis na sukces.

Oferta naszej firmy skierowana jest do dużych firm jak i MŚP. Mamy również klientów indywidualnych, którzy decydują się na uczestnictwo w naszych szkoleniach otwartych czy coachingach

AS: Z iloma trenerami obecnie współpracuje Inspire i w jaki sposób są dobierani? Co trzeba spełniać aby dołączyć do zespołu trenerów Inspire?

MPS: Obecnie współpracujemy z 14 trenerami, jednak ta liczba wciąż wzrasta z racji na rozbudowane projekty, które mamy przyjemność realizować dla naszych klientów. Tak jak wcześniej wspominałam, aby dołączyć, do naszego zespołu, trzeba być ekspertem w swojej dziedzinie. Wymagane jest również ukończenie szkoły trenerów. Z przykrością stwierdzam, że w Polsce każdy może być trenerem czy coachem, nie musi mieć certyfikatów. Jednak, ponieważ Trener na Sali to nie tylko ekspert, to również facylitator, logistyk, moderator, coach… musimy mieć pewność, iż osoba, która wchodzi na salę szkoleniową z ramienia Inspire ma odpowiednie kompetencje pozwalające realizować wszystkie te wyzwania. W ostatnich latach większość trenerów czy coachów, którzy zasilili nasz zespół, to nasi byli klienci, którzy uczestnicząc w naszych szkoleniach, zapragnęli dzielić się swoim know-how z innymi w ramach współpracy z Inspire. Ukończyli nasze akademie trenerskie NSTBI i z sukcesem wspierają nas w realizacji działań rozwojowych.

AS: Czy był jakiś projekt, który szczególnie mocno zapadł Pani w pamięć i jeszcze bardziej zmotywował do działania?

MPS: Wiele projektów stanowiło wyzwanie i wprowadzało realną zmianę u klienta. Jednak bardzo bliski mojemu sercu jest projekt, który realizujemy od 2 lat w ramach idei Diversity u naszego najwierniejszego i jednego z największych klientów. Wspieramy kobiety poprzez warsztaty „kobieta w biznesie”, pokazujemy im jak same odbierają sobie moc poprzez błędy autoprezentacyjne, wzmacniamy ich poczucie własnej wartości, na nowo uczymy jak komunikować się w biznesie. Realizujemy również wykłady „z przymrużeniem oka”, w których pomagamy mężczyznom i kobietom porozumieć się w domu i pracy. Dotykamy tematów seksualności i płciowości w pracy, oferujemy coachingi. Działania te zaczynają mieć powodzenie również w innych firmach IT, które również chcą przyciągnąć kobiety, pokazując im, z przebranżowienie to żadne „Rocket science” Jesteśmy w Inspire bardzo dumni z tych działań.

AS: Jaka jest przyszłość rynku szkoleń w Polsce? Czy raczej powinniśmy się nastawić na podejście indywidualne, czy być może szkolenia otwarte i bardziej ogólne?

MPS: Rynek szkoleniowy bardzo ewoluuje.

Przede wszystkim wszyscy mamy coraz mniej czasu, więc szkolenia skracają się do 3-4-godzinnych pigułek. Te krótkie formy to na pewno przyszłość. Zagrożeniem są nierealne oczekiwania zleceniodawców. Zdarza się, że chcą zrealizować tematykę 2-dniowego szkolenia w trakcie kilkugodzinnej pigułki.

Digitalizacja to kolejny trend. Absolutna przyszłość to biznesowe symulacje online, w których symultanicznie uczestniczą osoby z całej Polski, a nawet świata.

Obserwuję też dwa niepokojące zjawiska. Globalizacja skutkuje coraz częstszą unifikacją szkoleń. W ramach korporacji realizowane są te same szkolenia na wszystkich rynkach we wszystkich oddziałach. Prowadzą je trenerzy wewnętrzni lub przez globalni partnerów. Firmy te odchodzą od customizacji, dopasowania szkoleń do rynku. Zarówno ja, jak i uczestnicy szkoleń dostrzegają takie działania rozwojowe jako nieskuteczne.

Coraz częściej klienci proszą nas o prowadzenie szkoleń w języku angielskim, nawet dla grup w większości polskojęzycznych. To musi spłaszczyć rozwój. Niewiele osób, posługujących się nawet na co dzień w pracy językiem obcym dokona wewnętrznej przemiany bez pracy na warsztatach w języku ojczystym. Aby nabyć kompetencje trzeba przejść tzw. Cykl Kolba, który składa się z czterech etapów następujących po sobie cyklicznie. Wśród nich jest tzw. Uczenie emocjonalne (poprzez doświadczanie) oraz Uczenie poprzez działanie (wdrażanie, testowanie nowych umiejętności). I w tych miejscach obcy język nie zdaje egzaminu. Ja sama certyfikację coacha robiłam w języku angielskim. Jakże trudno było mi zamieniać piękne, proste i mocne pytania z jezyka angielskiego, jak „What do you want” albo „What do you want instead” na polskie: czego…

AS: Jaką radę dałaby Pani firmom, które myślą o rozwoju kompetencji swoich pracowników? Jak powinny się te firmy przygotować do współpracy z dobrymi trenerami?

MPS: Wciąż jestem zwolenniczką podejścia procesowego. Jedno szkolenie rzadko wprowadza zmianę. Warto patrzeć na rozwój pracowników holistycznie. Warto dać ludziom czas na wiele cyklów kolba już na stanowisku pracy.

Do tego – w Polsce niedoceniany jest rozwój osobisty, tzw. kompetencji miękkich. Firmy, pracownicy oczekują „mięsa”, gotowych do wdrożenia narzędzi. A mięso to tak naprawdę człowiek, mięso to ty. To ciekawe jak bardzo nie doceniamy wartości samych siebie.