Wiadomości

W stolicy praca leży na ulicy… ale aby znaleźć pracownika, trzeba się naprawdę natrudzić

1 604

Sytuacja warszawskich pracodawców, szczególnie zatrudniających tak zwane „niebieskie kołnierzyki” (pracowników branż niewymagających wysokich kwalifikacji) jest na początku 2019 roku bardzo trudna. Stopa bezrobocia w stolicy to zaledwie 1,5% i nic nie wskazuje na to, że miałaby w najbliższym czasie wzrosnąć, rosną natomiast zarobki – aktualnie przeciętne wynagrodzenie brutto w Warszawie to aż 6453,48 zł brutto, a więc o ok. 2 tysiące złotych więcej, niż wynosi średnia krajowa. Płace nie rosną bez przyczyny – niedobór rąk do pracy zmusza pracodawców do podnoszenia stawek, na ten moment – właściwie w każdej branży. Mówiąc o stołecznym rynku pracy, analitycy najczęściej skupiają się na pracownikach korporacji, wykwalifikowanych pracownikach biurowych, z rzeszami których najczęściej kojarzy się Warszawa, zapominają natomiast o setkach tysięcy „niebieskich kołnierzyków”, np. pracownikach gastronomi, kurierach, recepcjonistach czy sprzedawcach. Wyjątek stanowią tu eksperci należącej do Grupy Absolvent, aplikacji Kiwi Jobs, którzy wnikliwie przyjrzeli się i opracowali dane dotyczące stołecznego rynku pracy i postaw pracowników „blue collar”.

Kurierzy, budowlańcy i kelnerzy – pilnie poszukiwani w stolicy

W 2019 roku w Warszawie brakuje i będzie brakować przede wszystkim kurierów i różnego typu specjalistów związanych z budownictwem i pracami wykończeniowymi. Duży problem ma także szeroko pojęta branża gastronomiczna – badanie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej „Barometr Zawodów” wskazuje, że kelnerzy, barmani, kucharze, cukiernicy czy pomoce kuchenne są również na liście zawodów deficytowych. Z brakiem kasjerów i sprzedawców zmaga się branża handlowa, brakuje też pracowników do prostych prac biurowych, mówiących po angielsku, kierowców, pracowników zawodów medycznych i opiekuńczych. Lista zawodów deficytowych jest długa, co powoduje, że większość funkcjonujących na lokalnym rynku firm musi szukać kreatywnych i skutecznych sposobów na pozyskanie pracownika.

Tak zwane „niebieskie kołnierzyki”, zatem w przypadku Warszawy głównie pracownicy obsługi klienta, handlu, produkcji FMCG, transportu, logistyki, hotelarstwa czy gastronomii, to grupa zawodowa przez wiele lat traktowana przez pracodawców „po macoszemu”. Niskie stawki godzinowe, umowy „śmieciowe”, nieodpowiednie warunki pracy, niskie stawki godzinowe – w tych zawodach przez wiele lat były częstym zjawiskiem. Od kilku lat widzimy jednak pozytywną zmianę – wraz z nastaniem deficytu rąk do pracy, pracodawcy coraz częściej doceniają pracowników, dbając o ich zadowolenie i rozwój. W czasach rynku pracownika – nie tylko korporacyjni menedżerowie ze szklanych, warszawskich wieżowców, mogą liczyć na benefity pozapłacowe czy godziwe stawki. Niebieskie kołnierzyki są w coraz lepszej sytuacji – głównie z uwagi na fakt, że wielu pracodawców nie może sobie pozwolić na złą opinię lub utratę aktualnego personelu. Pracownicy powoli stają się niezastępowalni, co uświadomiło już sobie bardzo wiele firm – komentuje Katarzyna Godlewska, Co-founder & Managing Director Kiwi Jobs.

Pracodawca musi się postarać

Warszawa to bardzo specyficzny rynek, na którym wymagania pracowników są często o wiele wyższe, niż w innych częściach Polski. Potwierdzają to opinie samych mieszkańców. Aż 75% warszawiaków, biorących udział w badaniu stołecznego Ratusza „Barometr Warszawski”, stwierdziło, że może bez większych kłopotów znaleźć pracę, choć niekoniecznie taką, jaką by się chciało. 40% stwierdziło, że pod kątem szukania pracy, w Warszawie sytuacja jest o wiele lepsza niż w innych dużych miastach. Warszawiacy znają swoją wartość na rynku pracy i nie boją się zaprezentować swoich wymagań wobec pracodawcy. Wiedzą, że zawsze mogą zmienić pracę.

Pracodawcy zabiegają o pracowników na różne sposoby. Podstawowym jest oczywiście wynagrodzenie. W wielu branżach zatrudniających personel niewykwalifikowany – stawki godzinowe są o kilkadziesiąt procent wyższe niż jeszcze 5 lat temu. Zarobki w warszawskiej gastronomii i innych usługach, typowych dla „blue collars” są często porównywalne lub nawet wyższe do zarobków początkującego prawnika (aplikanta adwokackiego lub radcowskiego), urzędnika czy pracownika naukowego.

Ciekawym jest, że wynagrodzenia są wśród pracodawców wciąż swego rodzaju tematem tabu. Informacje o proponowanych zarobkach są umieszczane w ofertach kierowanych do „niebieskich kołnierzyków” stosunkowo niechętnie. Na tak konkurencyjnym rynku pracy, jakim jest Warszawa, można wygrać tylko konkretną propozycją. Dlatego staramy się namawiać pracodawców do częstszej transparentności – zwłaszcza, że doskonale wiemy, że różnica pomiędzy stawką minimalną a rzeczywistymi zarobkami w wielu zawodach „blue collar” jest bardzo istotna. Kandydaci też to wiedzą – dodaje Katarzyna Godlewska, Co-founder & Managing Director Kiwi Jobs.

Pieniądze to nie wszystko

Wynagrodzenie, o ile bardzo istotne, nie jest jedynym czynnikiem decydującym o podjęciu zatrudnienia przez mniej wykwalifikowanych pracowników. Bardzo istotne są czynniki pozapłacowe, na które pracodawcy w branżach zatrudniających „niebieskie kołnierzyki” do tej pory dużo rzadziej zwracali uwagę. Z badań przeprowadzonych przez Kiwi Jobs, wśród użytkowników aplikacji wynika, że najczęstszym powodem zmiany pracy, nie jest za niska płaca, a negatywna atmosfera w miejscu zatrudnienia (67% ankietowanych).

To, czy w danym miejscu pracuje się przyjemnie jest coraz częściej jednym z kluczowych czynników decyzyjnych o utrzymaniu dotychczasowego lub podjęciu nowego zatrudnienia. Kluczowe są relacje z szefem – badania Kiwi Jobs udowadniają, że aż 59% Warszawiaków reprezentujących „niebieskie kołnierzyki” zmieniła pracę ze względu na brak zrozumienia ze strony bezpośredniego przełożonego. Dla 21% ankietowanych Kiwi Jobs powodem do zmiany pracy była zła atmosfera w zespole, spowodowana nieporozumieniami lub niezdrową rywalizacją, 17% zwolniło się z uwagi na brak wyrozumiałości pracodawcy dla nieoczekiwanych wydarzeń losowych, w tym chorób. Wynagrodzenie i typ umowy miały dla ankietowanych znaczenie drugorzędne – może być to związane z faktem, że dużą część pracowników „blue collar” stanowią osoby młode, przedstawiciele pokolenia Millenialsów i pokolenia Z, którzy charakteryzują się holistycznym podejściem do kwestii pracy – zdają sobie sprawę, że spędzają w niej dużą część swojego życia i dlatego wymagają od miejsca pracy odpowiednio przyjaznych warunków. Ma to znaczenie przede wszystkim w gastronomii, która według badań Kiwi Jobs jest branżą skupiającą najwięcej młodych pracowników – 70% spośród osób, które aplikowały do pracy w tej branży przez aplikację miało 26 lat lub mniej.

Wnioski, płynące z deklaracji warszawskich użytkowników aplikacji, mają wymiar ogólnopolski – opracowanie wyników ogólnopolskiej ankiety przeprowadzonej na ponad 1000 pracujących Polaków, przygotowane dla Kiwi Jobs pokazało bardzo podobne zjewisko. Okazało się, że dobra atmosfera jest najważniejszą cechą „idealnego pracodawcy” – wskazało ją 49,5% ankietowanych Polaków, zaraz obok ciekawej pracy (31,4%) i przyjemnego miejsca pracy (30,5%). Pracownicy, zwłaszcza branż niskokwalifikowanych, nie poszukują już kart multisport czy bonów świątecznych – najbardziej atrakcyjnym benefitem są dla nich elastyczne godziny pracy.

Aby zdobyć lub utrzymać pracownika nie wystarczy już zaoferować odpowiedniego wynagrodzenia czy atrakcyjnej formy zatrudnienia. Dobry pracodawca musi przede wszystkim stworzyć odpowiednie warunki pracy, motywować swoich pracowników, dbać o relacje w zespole, inwestować w rozwój i zagwarantować atmosferę dialogu z przełożonym. Musi „dać się lubić” – zwłaszcza, że w dobie social mediów i wszechobecnych rekomendacji, nawet jeden niezadowolony pracownik może wpłynąć trwale na opinię o pracodawcy – mówi Katarzyna Godlewska, Co-founder & Managing Director Kiwi Jobs.

Jak wskazały badania ilościowe opracowane dla Kiwi Jobs, aż 53% respondentów stwierdziło, że negatywne opinie innych o pracodawcy mogą skłonić ich do odrzucenia atrakcyjnej oferty pracy.

Kuba Jugo, JJ Communications