Wywiady

Ostatni dzwonek na przełamanie międzynarodowych barier

Ostatni dzwonek na przełamanie międzynarodowych barier

Zmiany demograficzne i związane z nimi braki kadrowe powodują m.in. konieczność wprowadzenia usprawnień regulacyjnych związanych z rynkiem pracy. Magda Dąbrowska i Paweł Dąbrowski z Grupy Progres mówią o wyzwaniach kształtujących polski rynek pracy, a także możliwościach, jakie w tym kontekście stwarza zatrudnianie cudzoziemców.

Redakcja: Jak wygląda obecnie sytuacja na polskim rynku pracy?

Paweł Dąbrowski, Grupa Progres: Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki i wyzwania, jakie stawia przed nami wojna w Ukrainie, inflacja oraz ogólna sytuacja gospodarcza, to muszę przyznać, że obecnie rynek pracy ma się całkiem dobrze. Mimo że przedsiębiorcy nie pałają jeszcze wielkim optymizmem, to mam wrażenie, że wielu z nich przyzwyczaiło się do trudnych warunków, w których muszą funkcjonować – stara się nadal prowadzić, a nawet rozwijać swój biznes. Potrzeby kadrowe są zatem bardzo duże i to w niemal każdej branży, popyt na pracowników przewyższa ich podaż. Wielu osobom, może wydawać się, że przecież temat braków kadrowych wraca jak bumerang, a mimo to firmy zawsze jakoś sobie radzą. I oczywiście od wielu lat powtarzamy, że rozwój polskich przedsiębiorstw nie idzie w parze z rosnącą liczbą kandydatów na etat. Jednak doszliśmy już do pewnej ściany i jeśli jej nie zburzymy, to faktycznie za moment okaże się, że firmy w Polsce stoją w miejscu tylko dlatego, że nie ma w nich kto pracować.

Magda Dąbrowska, Grupa Progres: Sytuacji nie ułatwia fakt, że od ponad 3 lat polscy pracodawcy jadą drogą pełną ostrych zakrętów, przed którymi nie ma żadnych znaków ostrzegawczych. Obecnie na rynku pracy brakuje wielu niezbędnych regulacji pozwalających firmom bez problemów zatrudniać kandydatów również z odległych kierunków. Zmian było sporo, ale nie do końca spełniają one oczekiwania pracodawców. Co więcej, głośno dyskutowany ostatnio temat referendum budzi emocje wielu Polaków. Mam wrażenie, że – w tym wszystkim – gubimy gdzieś pełen obraz sytuacji. A jest on taki, że nasz kraj w kwestii polityki migracyjnej ma wiele do nadrobienia.

Zmiany są konieczne, bo bez odpowiedniego ustawodawstwa przyspieszającego i upraszczającego procedury zatrudniania cudzoziemców rynek pracy nie będzie się rozwijał. Już teraz odczuwamy tego skutki i jeśli pytają państwo, jaka jest obecnie sytuacja na rynku pracy, to – z punktu widzenia przepisów regulujących jego działanie – nie jesteśmy w najlepszej kondycji.

Czy to oznacza, że niewystarczająca liczba osób chętnych do pracy jest właśnie jednym z największych wyzwań?

M.D.: Zgadza się. Przy tym nie chodzi tylko o Polaków, bo – jak wiemy – w przypadku mieszkańców naszego kraju statystyki demograficzne nie pozostawiają złudzeń. Od wielu lat borykamy się z ujemnym przyrostem naturalnym,

a także ze starzejącym się społeczeństwem, co w efekcie powoduje duże braki ludności w wieku produkcyjnym – do 2035 r. ta grupa zmniejszy się o 2 mln ludzi. Co więcej, według prognoz do 2050 r. ubędzie prawie 5 mln osób – ok. 12% populacji, 1/3 ogólnej liczby obywateli będzie w wieku 65+, a jedynie co piąty mieszkaniec naszego kraju będzie miał nie więcej niż 24 lata. To oznacza, że – biorąc pod uwagę potrzeby kadrowe – i tak nadal zbyt mało obcokrajowców pracuje w Polsce.

Niestety, obecnie żadne zmiany przepisów ułatwiające ich zatrudnienie nie są jeszcze pewne, a bez ich wprowadzenia, tj. przemyślanego programu przyspieszenia procedur, krajowi pracodawcy za jakiś czas nie będą mieli komu delegować pracy.

Na brak chętnych do rekrutacji już skarży się połowa z nich. W tym momencie skala problemu nie jest jeszcze krytyczna, bo nawet mimo długiej drogi urzędowej, chętnych do objęcia etatu w Polsce nie brakuje, ale to już naprawdę ostatni dzwonek na zmiany. Przyspieszyła go wojna u naszych wschodnich sąsiadów, która pokazała jak ważnym uczestnikiem krajowego rynku pracy są osoby z Ukrainy i co stanie się, gdy ich obecność w Polsce stanie pod znakiem zapytania, a my nie będziemy mieli kim ich zastąpić.

Czy – nawet jeśli zmiany procedur nastąpią – to cudzoziemcy będą chętni do przyjazdu nad Wisłę, a gdy już to zrobią, to czy będą czuli się u nas dobrze?

P.D.: Moim zdaniem tak, co pokazują nasze badania. Wynika z nich, że obcokrajowcy, którzy zdecydowali się na etat w Polsce, oceniają ją jako bezpieczny kierunek migracji zarobkowej – to zdanie 89% ankietowanych. Jedynie 10-11% ma w tym obszarze wątpliwości lub od razu przyznaje, że nie jest to bezpieczny kraj do życia. Większość jednak czuje się nad Wisłą dobrze, a opinia o naszym państwie idzie w świat i przyciąga kolejnych przybyszów, również z odległych kierunków.

Według naszych danych na krajowym rynku pracy stale aktywnych jest ponad 50 narodowości. Potwierdzają to również statystyki Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, z których wynika, że liczba powiadomień o podjęciu pracy przez cudzoziemca – zarejestrowanych w 2022 r. – obejmowała 55 narodowości. To, że chętnych na etat nie brakuje, wykazują też statystyki ZUS. Urząd podaje, że liczba ubezpieczonych cudzoziemców wyniosła w grudniu 2022 r. 1 mln 63 tys. 300 osób. Oznacza to, że wzrosła w stosunku do stycznia 2022 r. o 191,7 tys. osób.

A jak na to patrzą pracodawcy? Czy chętnie zatrudniają obcokrajowców, również tych z odległych kierunków?

P.D.: Uważam, że otwartość na obcokrajowców jest bardzo duża. Statystycznie aż 56% pracodawców jest gotowych zatrudniać cudzoziemców, a niemal 60% Polaków aktywnych zawodowo uważa, że ich firmy powinny być bardziej zróżnicowane i otwarte na różnorodność, również tę etniczną. Brzmi ciekawie, jednak jest to ogromne wyzwanie dla każdej organizacji, bo zróżnicowanie nadal idzie w parze ze stereotypowym myśleniem, przynajmniej na początku współpracy.

W tego typu pułapki i schematy podciągania wszystkiego pod jeden mianownik często wpadają również Polacy. Nie brakuje wśród nich opinii, że Francuzi są leniwi, Niemcy nie mają poczucia humoru, Włosi są niezorganizowani, a Chińczycy nie są otwarci na inne kultury – to tylko kilka z wielu mitów powtarzanych na temat mieszkańców danego kraju. Często idą one w parze z opiniami, że obcokrajowcy mieszkający nad Wisłą nie przestrzegają miejscowych norm i wartości. To nieprawdziwe przekonanie, ponieważ większość z nich szanuje kulturę i obyczaje kraju, w którym przebywają. Nieznajomość języka, brak znajomości lokalnych tradycji czy zasad zachowania mogą oczywiście prowadzić do nieporozumień, ale nie oznacza to, że przyjezdni są nieodpowiedzialni czy nieuprzejmi.

Czy zatem obalanie stereotypów jest jednym z największych wyzwań w umiędzynarodowieniu rynku pracy?

M.D.: Zdecydowanie tak. Niestety stereotypy, których w Polsce i innych krajach nie brakuje, są bardzo szkodliwe i mogą prowadzić do dyskryminacji oraz nierówności w miejscu pracy. Wiele krajowych firm próbuje im przeciwdziałać – 54% wprowadziło lub zmodyfikowało ostatnio kodeksy etyki i programy dedykowane poszczególnym grupom pracowników – w tym obcokrajowcom – oczekującym, że ich prawa będą przestrzegane.

Mimo rosnącej świadomości przełożonych, wielu z nich ma jeszcze dużo lekcji do odrobienia. Jak wykazało badanie Grupy Progres, aż 46% firm nadal nie posiada kodeksu etyki, tj. dokumentu określającego katalog standardów zachowań etycznych i uczciwego postępowania oraz zachowania pracowników. A to prosta droga do wielu nadużyć, które już widać. Według raportu „Bezpieczeństwo pracy w Polsce”, 29% ankietowanych doświadczyło dyskryminacji – w tym 10% wielokrotnie, a 46% było świadkami zachowań dyskryminujących (13% widziało je wiele razy).

Z badania zleconego przez Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że Polacy za najczęstszą przyczynę dyskryminacji uznają m.in. pochodzenie etniczne lub narodowe. W USA aż 61% pracowników doświadczyło dyskryminacji ze względu na wiek, płeć, orientację seksualną i właśnie na narodowość czy rasę, a w Wielkiej Brytanii było to 36% aktywnych zawodowo.

Co należy zrobić, aby te stereotypy pokonać?

M.D.: Kampanie obalające stereotypowe myślenie o obcokrajowcach i dostosowana do zachodzących zamian polityka migracyjna Polski z pewnością zachęcą kolejnych pracodawców do zatrudniania cudzoziemców, a ich z kolei do podejmowania pracy w Polsce. Część zostanie u nas na dłużej, jednak większość deklaruje, że chce pracować nad Wisłą i wróci do domu, gdy odłoży odpowiednią ilość pieniędzy.

Bez względu na plany przyjezdnych trzeba zadbać o wszelkie aspekty, które są kluczowe, by ich pobyt w Polsce przynosił wszystkim jedynie pozytywne efekty, np. o bezpieczeństwo. Na szczęście jego poziom do tej pory nie pogorszył się, mimo znacznego wzrostu liczby cudzoziemców w naszym kraju.

Dziękujemy za rozmowę.

Artykuł pochodzi z magazynu:
FOCUS ON Business #12 September-October (5/2023)

FOCUS ON Business #12 September-October (5/2023) Zobacz numer